Strzelał z pożyczonego pistoletu
Jacek K., 31-letni mieszkaniec Pragi Południe, zatrzymany dzisiaj rano, przyznał się do ostrzelania autobusu linii 158 dwa dni temu na Zamienieckiej - dowiedziało się Życie Warszawy. - Na pewno nie oddawał on strzałów do innych pojazdów, to nie jest żaden snajper - mówi jeden ze śledczych.
Jacek K. usłyszał zarzut narażenia życia człowieka na niebezpieczeństwo (art. 161 par. 1). Przyznał się do zniszczenia dwóch szyb w autobusie.
O ostrzelaniu autobusu linii 158 pisaliśmy dwa dni temu
Mężczyzna dobrowolnie poddał się karze 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 5 lat oraz grzywnie w wysokości 5 tys. zł.
Z naszych ustaleń wynika, że strzelał on do autobusu przypadkowo. Strzelał z pistoletu na metalowe kulki do drzewa. Chciał bowiem kupić broń.
Dowiedzieliśmy się, że policjanci nie tylko nie znaleźli pistoletu, z którego strzelano, ale nawet nie zatrzymali właściciela broni.
- Na razie wiemy tylko tyle, że brał udział tylko w tym zdarzeniu - mówi Mariusz Piłat, zastępca prokuratora rejonowego na Pradze Południe. Zdaniem śledczych ktoś inny strzelał do autobusów i tramwajów na Mokotowie, Ochocie i Bielanach. - Jacek K. nie jest snajperem - mówi jeden ze śledczych.
Policja zatrzymała także kilku jego kolegów do wyjaśnienia. Po przesłuchaniu, mężczyźni zostali wypuszczeni.
Jacek K. został zatrzymany dzisiaj rano. Nie był wcześniej karany. Nigdzie nie pracuje.
Sprawcę udało się zatrzymać między innymi dzięki zeznaniom świadków.
Przypomnijmy. W ciągu ostatniego miesiąca nieznany sprawca (lub sprawcy) ostrzelał 9 pojazdów komunikacji miejskiej. Ranił jednego motorniczego, zniszczył szyby w tramwajach i autobusach na Mokotowie, Ochocie, Pradze Południe i Bielanach.
Tymczasem dzisiaj doszło do kolejnego incydentu. O godz. 7.28 na ul. Modlińskiej róg Ekspressowej ktoś zniszczył szybę boczną ikarusa lini E 8.
Nie wiadomo, czy do autobusu strzelano, czy został rzucony w autobus kamień. Dlaczego? Bo Miejskie Zakłady Autobusowe nie wezwały na miejsce policji. - Autobus dojechał do pętli przy metrze Marymont, tam zostawił pasażerów - informuje Sławomir Ślubowski, z zespołu prasowego MZA. Następnie pojechał on do zajezdni. Policja o incydencie dowiedziała się od dziennikarzy.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.