Tajemnice opalania
Filtry UVA i UVB, pełna ochrona przed słońcem, odmładzające masło Shea. Takie informacje znajdziemy na opakowaniach preparatów do opalania. Ile w tym wszystkim jest prawdy? Sprawdziliśmy sami.
W głównych alejach drogerii pojawiły się półki uginające się od różnego rodzaju specyfików do opalania. Niezwykle ciężko wybrać właściwy preparat do zastosowania przed opalaniem, w trakcie słonecznych kąpieli i po nich. Handlowcy oferują nam różnego rodzaju kremy, olejki, balsamy i żele, które mają chronić skórę przed słonecznymi promieniami.
Czym kierować się przy wyborze właściwego kosmetyku do opalania? Najważniejsze są filtry (im wyższy faktor, tym ochrona skuteczniejsza). Istotne są składniki łagodzące podrażnienia, np. d-panthenol, witamina E, olejek z awokado lub aloesu.
Wszystkie informacje o produkcie powinniśmy znaleźć na jego etykiecie. Ale ta często nie jest tylko ulotką informacyjną, ale reklamową. Niestety, najważniejsza wiadomość, czyli cały skład preparatu zwykle jest napisana mikroskopijnym druczkiem.
Jakie pułapki czają się w etykietach produktów do opalania? Podajemy kilka przykładów:
Na opakowaniu jednego z kremów do opalania czytamy: w 100% bezbarwny. Co sugeruje, że przy stosowaniu tego specyfiku bez obaw można wkładać ubrania, bo środek nie zostawi na nich żadnych plam. Ale w kolejnym akapicie jest kolejna – zaskakująca informacja – preparat może zostawiać plamy.
Specyfik innej firmy ma mieć w swoim składzie m.in. masło Shea o właściwościach przeciwzmarszkowych, nawilżających i absorbujących promienie słoneczne. Jednak w podanym (prawnie wymaganym) składzie napisanym drobnym drukiem już tego specyfiku nie znajdziemy. Zamiast masła Shea wymieniona została tam… soja – w końcu też ma przeciwzmarszczkową witaminę E.
Kolejny preparat do opalania obiecuje, że w jego składzie znajdziemy łagodzący podrażnienia wyciąg z aloesu. Niestety, w podanym mikroskopijnymi literkami składzie tego specyfiku nie odnajdujemy.
Kupujemy preparaty do opalania, przekonani, że w pełni ochronią one naszą skórę przed szkodliwym działaniem słońca. Nic bardziej mylnego. Na szczęście, po uprzednich zachętach do wybrania danego produktu (jak np. wymienianie dobrze kojarzących się składników, które w rzeczywistości są zastępowane innymi) wielu producentów zamieszcza następującą informację: Uwaga! Preparat w 100 proc. nie chroni przed słońcem.
Do zakupu danego produktu ma zachęcić zamieszczona na opakowaniu informacja: preparat zawiera składniki przeciw wolnym rodnikom. Co to oznacza? W celu wyjaśnienia tego tajemniczego hasła, koniecznie trzeba zajrzeć do ramki: składniki. Takie właściwości ma np. witamina E.
Niektórzy producenci zapewniają konsumentów, że preparat działa od razu. A w kolejnych akapitach zalecają zastosowanie kremu przynajmniej pół godziny przed wyjściem na słońce. Zatem specyfik tak naprawdę uaktywnia swoje ochronne właściwości dopiero po pewnym czasie. To tylko niektóre z pułapek stosowanych przez producentów preparatów do opalania, które udało nam się wychwycić. Niestety, ze zweryfikowaniem w pełni składników preparatów mamy często problem, bo są one napisane małą czcionką, a i same nazwy składników dla większości konsumentów są po prostu obce. Zatem zanim wybierzemy najlepszy preparat, musimy spędzić przed sklepową półką przynajmniej pół godziny i dokładnie przyjrzeć się etykietom.
Jeszcze więcej o zdrowiu, urodzie i modzie znajdziesz w serwisie uroda.zyciewarszawy.pl
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.