„Błękitna Markiza z Mon Coteau i drukarz z Mokotowa w jednym domu stali”
Gdyby wyeliminować z konkursowego zdjęcia architektoniczne tło z Domkiem Mauretańskim i z majaczącym w dalekiej perspektywie kościołem Zbawiciela, mało kto wskazałby na Warszawę.
Elegancko ubrani w garnitury gentelmani, jeden z nich z chusteczką w butonierce i z ciemnymi okularami przeciwsłonecznymi, dama w wiosennym płaszczyku z elegancką torebką, przejeżdżające z ulicą solidne samochody osobowe zachodnich marek.
Z jakiego filmu amerykańskiego to scena? Zdjęcie konkursowe wykonane w 1960 roku przez Leopolda Pytko i powtórzone ujęcie w 1965 przedstawiają Domek Mauretański przy ulicy Puławskiej z kompleksu pałacyku Szustra. W ciągu pięciu lat odrestaurowano byłą flamandzką gloriettę, a w tle znalazł się 6-piętrowy budynek mieszkalny.
W drugiej połowie XVIII wieku Błękitna Markiza (miłośniczka kreacji z błękitnej krynoliny) księżna Izabela (właściwie Elżbieta) z Czartoryskich Lubomirska zafundowała sobie na warszawskiej skarpie klasycystyczny pałacyk (była także właścicielką Wilanowa i pałacu Rozkosz w Ursynowie).
Budowlę wznieśli dla niej wspaniali architekci epoki Efraim Szreger i Szymon Bogumił Zug. Otaczający ogród również był perełką architektoniczną: wodotryski, podziemna grota, antyczne ruiny, oranżeria, wioska rybacka, holenderia, koryncka eksedra, sarkofag oraz jedyne przetrwałe do dnia dzisiejszego glorietta flamandzka i gołębnik z wieżą. Marszałkowa Lubomirska nazywała posiadłość Mon Coteau (Moje Wzgórze).
Spolszczona wymowa to Mokotów, lecz wiele źródeł wskazuje, że nazwa Mokotów (Mokotowo) była używana już wcześniej, w XIV wieku. Nazwa dzielnicy pochodzić może także od imienia pruskiego właściciela tych terenów Mokoto lub Mokota.
Ale wróćmy do Mou Coteau. Przechadzał się tu wielokrotnie ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski - po nieudanych próbach właścicieli posiadłości, księżnej Izabeli i marszałka wielkiego koronnego Lubomirskiego, przeciągnięcia monarchy na stronę konfederatów barskich i Francji, stali się jego wrogami.
Księżna Elżbieta opuściła Polskę, przebywała w Paryżu i Wiedniu. W pałacyku zmieniali się gospodarze, zmieniała się architektura. Zapewne w 1825 roku według projektu Henryka Marconiego pałac otrzymał kształt neogotyckiej willi a dotychczasową flamandzką gloriettę przemianowano na domek mauretański. Pałac z trudem przetrwał szturm Warszawy w 1831 roku.
Później najważniejsza zmiana, także nazwy posiadłości. W 1845 roku z rąk Anny z Tyszkiewiczów hrabiny Potockiej wykupił zrujnowany folwark Mokotów z pałacem i 20 morgowym ogrodem Franciszek Szuster. Zdolny drukarz, przez bogatą żonę właściciel zakładu litograficznego w hotelu Saskim na Krakowskim Przedmieściu.
Dzięki wspaniałym litografiom, ciężkiej pracy zyskał sławę i fortunę. Zaangażowany planista ogrodów Karol Barthl stworzył piękny park krajobrazowy zwany Ogrodem Szustra. Architekt Adam Idzikowski dokonał rozbudowy pałacyku. W wydzielonej części ogrodu zaczęły funkcjonować coraz bardziej popularna restauracja Promenada oraz tereny zabaw.
Dojechać do ogrodu Szustra, zwanego także Promenadą można było specjalną linią tramwajów konnych. Franciszek Szuster zdążył jeszcze w 1899 roku wybudować na terenie posiadłości grobowiec rodzinny. Rok później pochował tutaj żonę, w kolejnym dołączył do małżonki. Przez następne kilkadziesiąt lat, do II wojny światowej, rodzinna fortuna nikła w oczach, pałac podupadał.
Zniszczony w czasie Powstania Warszawskiego długo nie mógł doczekać gruntownego odrestaurowania co nastąpiło w pierwszej połowie lat sześćdziesiątych. Mieści się tutaj Warszawskie Towarzystwo Muzyczne, a od 1970 roku z wieżyczki ocalałego gołębnika dochodzi melodia „Marsz Mokotowa”. Glorietta flamandzka vel Domek Mauretański wbija się dzisiaj dumnie w trakt ulicy Puławskiej i nie daje zapomnieć triumfalnych i trudnych chwil Mokotowa, najpiękniejszej części warszawskiej skarpy.
Jerzy Pytko
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.