DRUKUJ

Wymiana myśli, nie walut

Anna Brzezińska 10-12-2008, ostatnia aktualizacja 11-12-2008 11:25

Kurs dolara, temperatura, godzina – takie informacje zwykle pojawiają się na reklamach z ruchomymi napisami. Ale przy uniwersytecie można poczytać na nich poezję Herberta.

*Maciej Steppa liczy, że czerwone, ruchome napisy na reklamie przykują spojrzenia przechodniów
autor: Jerzy Dudek
źródło: Fotorzepa
*Maciej Steppa liczy, że czerwone, ruchome napisy na reklamie przykują spojrzenia przechodniów

Lubimy zaskakiwać, patrzeć na świat z innej strony – mówi Monika Kociołek, która wraz z mężem od 30 lat prowadzi przy Oboźnej 11 zakład fotograficzny Grand Prix Foto. To na ich lokalu pojawił się nietypowy wyświetlacz. W tym tygodniu można przeczytać na nim „Niedźwiedzie” Zbigniewa Herberta.

– Przez rok wyświetlaliśmy tu tylko informacje o naszych usługach, aż tu pewnego dnia zapukał do nas miłośnik literatury i zaproponował poezję – opowiada fotograf.

Pomysł Macieja Steppy, animatora kultury kojarzonego przede wszystkim z akcjami czytelniczymi, m.in. „Parkowaniem z książką”, od razu przypadł małżeństwu do gustu.

– A co nam szkodzi, pomyślałam – mówi Kociołek, która od kilku dni testuje w nowej roli niewielkie urządzenie.

Czas na czytanie to luksus

– Reklamy niczego nowego nie wnoszą do naszego życia. A tu? Został stary nośnik, pojawiła się nowa, ważna treść – tłumaczy Steppa, odrywając się od pracy nad przepisywaniem wierszy. Właśnie z pomocą specjalnego programu komputerowego przygotowuje kolejne do wyświetlenia.

W kolejce czeka m.in. Kazimierz Wierzyński i Emily Dickinson. Projekt zaczął się od Zbigniewa Herberta, bo właśnie dobiega końca rok poświęcony jego twórczości. – Kogo dziś stać na taki luksus, jak czytanie tomików z poezją? Na neonie można poczytać sobie wiersze w drodze do pracy czy na uczelnię – mówi Steppa.

Misie poprawiają humor

Wyświetlacz z ruchomymi literami znajduje się przy kampusie studenckim, nieopodal Państwowej Akademii Nauk. Agnieszka, Maja i Bartek, studenci I roku prawa na Uniwersytecie Warszawskim, co dzień biegną tedy na zajęcia.– Nie-dźwie-dzie dzie-lą się na bru-na-tne i bia-łe oraz ła-py, gło-wę i tuł-ów – Agnieszka czyta fragment wiersza i wybucha śmiechem. – Świetny pomysł! Od razu humor mi się poprawił.

– To wygląda trochę jak poetyckie karaoke – zauważają jej znajomi, wpatrując się w czerwone, ruchome litery.

– Szkoda tylko, że nie wiadomo, o co chodzi. Przydałby się tu jakiś plakat z informacją albo kampania promocyjna – zauważa Bartek.

Poezja a komercja

– Nasz cel to rozbawienie przechodniów – tłumaczy Steppa. – I udaje się to osiągnąć.

Czy jednak uda się na stałe przekonać warszawiaków do poszukiwania w miejscu reklam sztuki?

– Raczej nie przyjadę pod neon czy billboard, by poczytać wiersze – mówi Ania, studentka III roku polonistyki UW. – Wolę to robić w ciszy, w domu.– No cóż, zobaczymy, jak będzie przyjmowany nasz pomysł – mówi Steppa. – Jeśli się sprawdzi, namówimy kolejnych właścicieli punktów usługowych do współpracy.

– Nie wiem, czy w tych czasach poezja może zwyciężyć komercję – zastanawia się głośno Kociołek. Sama już jednak zaczyna rozważać, czy podobnych wierszy nie zamieścić w filii zakładu w al. Jana Pawła II.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy