Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Hala na sprzedaż, ale co z kupcami

Monika Górecka-Czuryłło 21-07-2009, ostatnia aktualizacja 22-07-2009 11:42

Wyrzucenie kupców z blaszaka nie oznacza, że obiekt zaraz zniknie z centrum miasta. I nie znikną też kupcy. Na dziś zapowiadają spotkanie przed halą z rodzinami i zwolennikami.

autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

– Nie wiemy, co dalej – mówili wczoraj zdenerwowani handlowcy z Kupieckich Domów Towarowych po eksmisji z hali. – Czy odzyskamy towar? Kiedy? W jakim stanie?

Na razie o dalszej przyszłości spółki mówić nie chcą. Czy przystąpią do przetargu na grunt przy ul. Okopowej, którą wybrali na nowy dom towarowy?– A po co? – pytają niektórzy. – Przecież jak nie będziemy mogli teraz handlować i zarabiać, to za co nowy obiekt postawimy. Będziemy musieli pójść na bezrobocie i zasiłek. I miasto nie tylko na nas nie zarobi, ale jeszcze do tego dopłaci.

Władze spółki nie przesądzają jednak losów działki przy Okopowej. – Na razie nie wycofujemy się z przetargu, ale chyba miasto się wycofuje – mówi prezes KDT Dariusz Połeć. – Najpierw mówili, że grunt będzie kosztował 45 mln zł, a po dwóch tygodniach już ma cenę 65 mln zł.

Specjalnie podwyższyli cenę wywoławczą, żeby na grunt nie było nas stać.Decyzji kupców można oczekiwać dzisiaj. O godz. 10 zbierają się przed swoją halą wraz z warszawiakami popierającymi ich stanowisko. Chcą też jak najszybciej odebrać zatrzymany w hali towar. Spisywanie go może zająć nawet kilka tygodni.

Co stanie się z blaszakiem – nie wiadomo. – Prawdopodobnie komornik go sprzeda – mówiła prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz na wczorajszej konferencji prasowej.

Ile potrwa jego rozbiórka, nie wiadomo. Przedstawiciele ratusza przypominają, że halę MarcPolu, o wiele mniejszą niż budynek KDT, rozbierano ponad sześć miesięcy (tyle trwały procedury i prace). – Trzeba uzyskać pozwolenie na rozbiórkę, wynająć firmę – tłumaczą miejscy urzędnicy. I dodają, że właśnie dlatego konieczne było zamknięcie hali już teraz. – W przyszłym roku teren na pewno będzie potrzebny pod budowę metra – mówi wiceprezydent Andrzej Jakubiak.

Jest też problem z odszkodowaniem za halę. Miasto – zgodnie z umową z 2000 r. powinno zwrócić kupcom za obiekt ponad 7 mln zł. Miejscy urzędnicy dopatrzyli się jednak, że pod umową nie ma kontrasygnaty skarbnika. – I może się okazać, że bez takiej parafki miasto pieniędzy nie będzie mogło wypłacić – mówią miejscy urzędnicy. Prawnik KDT twierdzi, że problemu nie zna.

– Nie dość, że nas z hali wyrzucili, to jeszcze chcą nas ograbić – mówią rozżaleni kupcy.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane