Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

KDT: klęska sił mundurowych

Marek Kozubal, Janina Blikowska 21-07-2009, ostatnia aktualizacja 22-07-2009 15:13

Akcja odbicia z rąk kupców hali targowej była fatalnie przygotowana – uważają eksperci. Dopiero po zajęciu budynku przez komornika do stolicy ruszyły policyjne posiłki z całego kraju.

Działania policji były niemrawe. W akcji przy KDT brało udział 200 policjantów, 200 strażników miejskich i 220 ochroniarzy
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
Działania policji były niemrawe. W akcji przy KDT brało udział 200 policjantów, 200 strażników miejskich i 220 ochroniarzy

Późnym popołudniem do Warszawy zjechało kilkuset policjantów, m.in. z Radomia, Płocka i Białegostoku. Obstawili teren wokół hali targowej KDT. Nikt nie miał szans dostać się do budynku, w którym komornik zaczął spisywać inwentarz kupców.

Dlaczego dopiero po kilku godzinach podjęto decyzję o ściągnięciu posiłków? – Nie spodziewaliśmy się takiego przebiegu wydarzeń. Musieliśmy wymienić policjantów z Warszawy, którzy zabezpieczają centrum miasta – tłumaczył Mariusz Sokołowski, rzecznik komendanta głównego policji.

Nie chcieli prowokować

Wcześniej centrum miasta zostało opanowane przez grupy chuliganów. – Nie byliśmy przygotowani na taki rozwój sytuacji – mówi jeden z policjantów. – Nie chcieliśmy prowokować – tłumaczyła Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent miasta.

Zamieszki rozpoczęły się, gdy ochroniarze z firmy Zubrzycki próbowali wedrzeć się do hali. Nie mieli żadnych zabezpieczeń, np. rękawiczek, kasków. Niektórzy dostali jedynie maski gazowe i tarcze. – Ochroniarze nie mieli doświadczenia, zachowywali się prymitywnie, powinni jednocześnie szturmować wszystkie wejścia do hali – uważa Jerzy Dziewulski, były poseł i policyjny antyterrorysta.

Warszawa leje policję

Akcji przez trzy godziny biernie przyglądało się ok. 40 policjantów ubranych w letnie mundury oraz strażnicy miejscy. Nie mieli tarcz, kasków, ochraniaczy. – Nie asystowaliśmy w czynnościach komorniczych, mieliśmy za zadanie tylko zabezpieczać teren wokół hali – tłumaczy Marcin Szyndler, rzecznik stołecznej policji.

– Kiedy w naszym kierunku poleciały kamienie, przed nami pojawili się policjanci z tarczami – mówi Bartosz Zieliński, zastępca komendanta straży miejskiej. Kamienie i tak trafiły trzech strażników.

Dopiero w południe pojawiło się ok. 200 policjantów w pełnym rynsztunku: w kaskach, z pałkami i gazem. Było ich jednak zbyt mało, zabezpieczali w trakcie szturmu przez ochroniarzy teren wokół hali.

– Cała akcja była relacjonowana przez telewizję, gdy ludzie zobaczyli tłum kopiący policyjne tarcze, poszedł sygnał „Warszawa leje policję” – mówi Jerzy Dziewulski.

Wtedy przed halą pojawiły się grupy chuliganów. – Pseudokibice, grupki młodzieży, bojówki anarchistyczne – mówi Bartosz Zieliński.

Dziewulski uważa, że policjanci byli zbyt pasywni, powinni reagować bardziej zdecydowanie. – A tak ludzie zaczęli się nakręcać – dodaje Dziewulski.

– Odniosłem wrażenie, że dowodzący policją bał się skutków politycznych swoich działań.

Komendant milczy

– Działania były podjęte adekwatnie do rozwoju sytuacji – odbija piłeczkę Marcin Szyndler.

Akcja służb mundurowych wymknęła się jednak spod kontroli. Chuligani w kilku miejscach atakowali policjantów i strażników. Tłum na ponad godzinę zablokował ulicę Marszałkowską. Dopiero po kilkudziesięciu minutach na skrzyżowaniu Świętokrzyskiej i Marszałkowskiej pojawili się policjanci drogówki. Godzinę zajęło policji usunięcie chuliganów.

– Działania służb w zasadzie były prawidłowe – oceniła prezydent miasta. A dowodzący akcją Adam Mularz, szef warszawskiej policji, nie chciał odpowiadać na żadne pytania.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane