Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kupców rozproszyć, działkę sprzedać

Monika Górecka-Czuryłło 06-10-2008, ostatnia aktualizacja 07-10-2008 22:06

Handlowcy z Kupieckich Domów Towarowych mogą nie dostać wartego ok. 60 mln zł gruntu na pl. Defilad. Ratusz przyznaje, że szuka dla nich innych miejsc.

autor: Seweryn Sołtys
źródło: Fotorzepa

Budynek w Śródmieściu, lokale na nadmetrzu na Bielanach, sklepy w różnych dzielnicach – takie lokalizacje chce zaproponować ratusz kupcom z KDT zamiast 6 tys. mkw. na pl. Defilad.

Dzielnice właśnie dostały informacje, by wydzierżawiać handlowcom z KDT lokale użytkowe na preferencyjnych warunkach. Na jakich? Na razie nie wiadomo.

– Ale na kupców czeka ok. 500 lokali – mówi wiceprezydent. – Przecież nie muszą handlować na pl. Defilad. Nie muszą też być wszyscy w jednym miejscu.

Miasto: dajmy im sklepy

To tylko jedna z propozycji, którą rozważają miejscy urzędnicy. Inny pomysł to wybudowanie przez miasto hali i wynajęcie jej części kupcom. Na rynkowych zasadach.

– Łaski nie potrzebujemy, wynajmować sobie możemy sami. Są przecież różne galerie handlowe – denerwują się kupcy.

Ratusz rzuca kolejny pomysł: przenieść kupców w rejon stacji przesiadkowej metra na Młocinach.

To bardzo dobre miejsce, tłumy klientów – zachwala szefowa miejskiej komisji gospodarki Zofia Trębicka. – Jest tam kilkanaście pomieszczeń po 26 mkw. i jeden lokal 300-metrowy.

– Niech sobie urzędnicy sami tam handlują. Przecież nas jest ponad 600 osób – znów denerwują się kupcy.

Ratusz rozważa kolejną możliwość. Szuka kupcom budynku w centrum miasta, który można by adaptować na dom handlowy.

Kupcy mówią dość. – Nie damy się ani rozproszyć, ani wywieźć gdzieś za miasto, ani wsadzić do jakiegoś starego budynku – denerwuje się Agnieszka Koszewska z zarządu KDT.

I dodaje: – Spełniliśmy wszystkie warunki nałożone przez miasto. Zebraliśmy 50 mln zł, czyli ponad 25 proc. wartości inwestycji, mamy projekt hali i chętnych do współinwestowania. Dlaczego miasto traktuje nas jak intruza? A może chce działkę po prostu sprzedać? – pyta.

Kupcy: żadnych bon tonów

Kupcom obiecano grunt na pl. Defilad ponad dwa lata temu. Na dzierżawę w tym najatrakcyjniejszym miejscu w mieście zgodzili się radni poprzedniej kadencji samorządu. Dwa lata kupcy negocjowali umowę z ratuszem. Latem dostali ją do podpisu. Ale zdaniem kupców i firm, które są zainteresowane współfinansowaniem inwestycji, zapisy umowy są niejasne i niekorzystne dla handlowców.

– Co nie znaczy, że nie chcemy umowy podpisać – zastrzega prezes KDT Dariusz Połeć. – Złożyliśmy tylko uwagi, kilka spraw chcemy przedyskutować. Już drugi miesiąc czekamy na odpowiedź ratusza.

– Parafowanie umowy było warunkiem otrzymania gruntu i zgody na budowę domu handlowego – mówi twardo wiceprezydent Andrzej Jakubiak. – Nie parafowali, więc szykujemy im odpowiedź. Nie możemy w kółko dyskutować o tym samym.

Nie ukrywa, że propozycje kupców są dla miasta nie do przyjęcia. – Gdybyśmy przystali na ich zapisy, stracilibyśmy kontrolę nad gruntem. Okazałoby się, że właścicielem 6 tys. mkw. w najbardziej atrakcyjnym punkcie miasta jest np. bank. I co? Prokurator.

Ostateczną odpowiedź ratusz da kupcom za tydzień.

Do ich obrony szykują się posłowie PiS. Planują specjalną konferencję popierającą inwestycję KDT na pl. Defilad. – Przecież musi być ciągłość władzy – przypomina posłanka Elżbieta Jakubiak.

Tymczasem zegar kupcom tyka. – W hali tymczasowej mogą handlować tylko do końca roku. Potem muszą ją rozebrać – przypomina Jakubiak.

– Wystąpimy o przedłużenie – ripostuje prezes Połeć. Dodaje, że do czasu wybudowania nowej hali kupcy nie wyniosą się z dotychczasowej. – I niech ratusz nie myśli, że nas się tak po prostu pozbędzie. Zostaniemy. I żadnych bon tonów już nie będzie – ostrzega.

Dodaj swoją opinię...

Życie Warszawy

Najczęściej czytane