W świat z maluchem
Zrezygnowali z prowadzenia firmy, opuścili mieszkanie, pożegnali przyjaciół. Wizja zaczynania wszystkiego od nowa za dziewięć miesięcy nie odstraszyła ich od wyjazdu. A dziecko? Jego narodziny tylko ułatwiły podjęcie decyzji.
Gdy jest się starym, nie żałuje się tego, co się zrobiło, tylko tego, czego się nie zrobiło – parafrazując słowa Marka Twaina, Sebastian z Warszawy przybliża powód podróży. Teraz razem z Karoliną i ich córką Polą jest na Bali. Za tydzień zwiedzą północną Tajlandię, Laos i Birmę. To już czwarty miesiąc ich podróżny. I dziesiąty życia Poli.
Zawsze we troje
– Przez kilka lat prowadziliśmy mały biznes i nie mogliśmy wyjechać na dłużej niż tydzień. Cały ten okres pocieszaliśmy się, że to sobie odbijemy – mówi Sebastian.
I w końcu odbili. Bodźcem były... narodziny dziecka. Karolina przecież i tak musiała zrezygnować z pracy.
– Tylko nasi rodzice nie byli zachwyceni. Malaria, denga, katastrofa samolotowa i wszelkie kataklizmy, obce miejsca – tym nas straszyli – wspomina Karolina, która tuż przed wyjazdem skończyła studia.
Młoda mama też miała kilka obaw. Najbardziej bała się, że Poli nie spodoba się życie w ciągłym ruchu. Na miejscu jednak znalazła sposób na kapryszenie niemowlaka.
– Trzeba organizować jej rozrywkę, a tu z pomocą często przychodzą współpasażerowie – śmieje się.
No i sprawa higieny. Nawet na Bali trudno o „europejskie standardy”. Zdaniem młodych, to nie problem.
– Kąpiąc malucha co dzień i zmieniając mu ubranko przy byle zabrudzeniu, folgujemy naszemu wrodzonemu poczuciu estetyki, a nie zaspokajamy potrzeby niemowlaka – uważa Karolina.
Obawy pary dotyczą tylko sytuacji ekstremalnych: choroby, wypadku. – Ubezpieczyliśmy się na tę okazję. Ryzyko, że coś się stanie, oczywiście istnieje, ale na dobrą sprawę nie jest większe niż w Polsce – mówi Sebastian.
Ale różnica stylu życia jest ogromna. – Tylko w podróży dziecko ma rodziców dla siebie, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu – mówi Karolina.
A to tylko początek
Wspomnienia z wyprawy podróżnicy na bieżąco umieszczają na blogach „Sprzedaj lodówkę i w drogę” oraz National Geographic. Pod adresem Niepowazni.blogspot.com zamieszczają również kosztorys. Jak na razie podróż, która prowadziła przez kilkanaście krajów, kosztowała ich 29 tys. zł.
– Z początku miało być „dokoła świata” – mówi chłopak. Plan uwzględnia jednak głównie Azję. – Kończy się w Nowej Zelandii. Ale jeśli będziemy mieć ochotę i pieniądze, jedziemy dalej. – Z pewnością jednak wrócimy na chwilę do Polski – zaznacza Karolina. – Zabraliśmy rodzinie córkę, gdy była maleńka. Po tych dziewięciu miesiącach chcę, by i nasi bliscy mogli się nacieszyć Polą.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.