Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Jak zachować godność

Jan Bończa-Szabłowski 05-08-2014, ostatnia aktualizacja 05-08-2014 15:00

Mocnym akcentem tegorocznych obchodów powstańczej rocznicy były dwie inscenizacje „Pamiętnika z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego.

Kinga Preis  w „Pamiętniku  z powstania warszawskiego”
autor: Katarzyna Chmura-Cegiełkowska
źródło: Teatr studio
Kinga Preis w „Pamiętniku z powstania warszawskiego”

Całkowita odmienność widowisk w Teatrze Studio i Muzeum Powstania Warszawskiego pokazuje, jak bardzo  utwór Białoszewskiego jest inspirujący. A warto przypomnieć, że  ukazał się on drukiem dopiero w 1970 roku, sam autor zaś zaczął go pisać zaledwie trzy lata wcześniej. Pozwoliło mu to nabrać do opisywanych wydarzeń pewnego dystansu.

Białoszewski przyznawał, że  przez wiele lat nie był w stanie po prostu spisać swoich wspomnień, choć nosił je głęboko  w sobie, opowiadał znajomym. I te zapiski sprawiają wrażenie przeniesionych na papier opowieści. Powstał nie tylko tren dla miasta, ale przede wszystkim pochwała istnienia, opis zagubienia, a także próba zachowania godności w ekstremalnych warunkach.

To właśnie  można odnaleźć w inscenizacji Jerzego Bielunasa w Teatrze Studio. Spektakl rozpisany jest na trzy głosy: aktorki Kingi Preis, wokalisty Adama Nowaka oraz Mateusza Pospieszalskiego, który też skomponował muzykę do całości. Znakomicie wcielają się oni w warszawiaków obserwujących świat, który nagle „wypadł z formy".

Jest w tych poruszających relacjach zadziorność, niezgoda, wisielczy humor. Na ekranie przesuwają się kadry miasta ruin i obrazy jego dawnej świetności. Z kilku inscenizowanych opowieści wielkie wrażenie robi Etiuda rewolucyjna Chopina, której wtóruje świst pocisków. Jest w tym i ckliwa litania, i rockowy pazur. Jest też pewna przewrotność, kiedy w cytatach z powstańczych piosenek słyszymy wers z innej rzeczywistości: „Cała Warszawa zobaczyć musi to".

Utwór Białoszewskiego w Muzeum Powstania Warszawskiego w wykonaniu i reżyserii Krystyny Jandy to z kolei poruszające oratorium z niezwykłą muzyką Jerzego Satanowskiego. W utworach tego kompozytora wyczuwa się często pewien niepokój, rozedrganie i te elementy w tym oratorium też są obecne.

Kto pamięta świetny spektakl Jandy „Danuta W.", mógłby powiedzieć, że teraz ogląda „Danutę w godzinie W". Wtedy była opowieść o narodzinach „Solidarności" z perspektywy zwykłej kobiety teraz – rzecz o zagładzie Warszawy relacjonowana z perspektywy cywila.

Krystyna Janda w towarzystwie wokalistów i muzyków umieszczona na niemal pustej scenie wysoko, gdzieś pod horyzontem, zaprezentowała poruszającą litanię miasta i ludzi. Ten opis doświadczenia  człowieka uwięzionego w płonącej, bombardowanej i bestialsko mordowanej Warszawie, nabrał charakteru uniwersalnego. Stał się mocnym głosem przeciw nienawiści. To jest oratorium w obronie godności jednostki, bezradnej wobec planów i projektów strategów wojny.

Jan Bończa-Szabłowski

rp.pl

Najczęściej czytane