Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Protest przeciwko wycinaniu drzew w Ogrodzie Krasińskich

mrf 09-01-2013, ostatnia aktualizacja 09-01-2013 19:45

2,5 tys. osób protestuje na Facebooku przeciwko wycinaniu drzew w Ogrodzie Krasińskich. Drzewa wycięto, bo ich zły stan zagrażał spacerowiczom - powiedziała dyrektor Zarządu Terenów Publicznych Renata Kaznowska.

Wycięciem 313 drzew rozpoczęła się rewitalizacja Ogrodu Krasińskich. Wywołało to oburzenie internautów, którzy na stronę "Wyrażam sprzeciw wobec masakry drzew w Ogrodzie Krasińskich" na Facebooku wklejają i komentują zdjęcia wycinanych drzew w ogrodzie. Założyciele strony, ekologiczna społeczność Ekothink, namawia do wysyłania maili do Zarządu Terenów Publicznych.

Dyrektor zarządu powiedziała, że reakcja internautów jest spóźniona, ponieważ wycinanie drzew zakończono dwa tygodnie temu. Zastrzeżenia do projektu rewitalizacji Ogrodu Krasińskiego można było zgłosić podczas konsultacji społecznych w 2010 r. Wzięło w nich wtedy udział 90 mieszkańców.

- Wycinka drzew zawsze wywołuje oburzenie, ale w tym ogrodzie nie było gospodarki drzewostanem już od wielu lat - powiedziała Kaznowska. Według niej zgodę na wycięcie drzew wyraził konserwator zabytków, zwracając uwagę na ich zły stan i zagrożenie dla spacerowiczów. - Ogród liczy 10 hektarów, na tym obszarze rosło prawie 10 tys. drzew, a więc zdecydowanie za dużo - uznała dyrektor.

Drzewa liczyły kilkadziesiąt lat, niektóre z nich wysiały się same, inne posadzili tam mieszkańcy. - Najwięcej emocji wzbudzają wielki pnie wyciętych topól, ale te drzewa, liczące 80 lat, w tym wieku sprawiają już spore zagrożenie. Niedawno w wypadku na Polu Mokotowskim z powodu runięcia suchego konaru topoli zginęła jedna osoba. Potem prokurator nie pyta, czy mieszkańcy protestują, lecz pyta, kto spóźnił się z wycięciem drzewa - mówiła Kaznowska.

Historia Ogrodu Krasińskich sięga XVII w., w 1895 r. przekształcono go zgodnie z założeniem warszawskiego ogrodnika i architekta Franciszka Szaniora. Projekt rewitalizacji, na którego realizację przeznaczono 15 mln zł, został wyłoniony drogą międzynarodowego konkursu; poszukiwano przede wszystkim projektu, który jak najwierniej odtworzy pierwotne założenia architektoniczne.

W ramach rewitalizacji zostaną przywrócone m.in. historyczne osie widokowe, altana na wzniesieniu przy stawie oraz drzewostan. Powstanie też duży plac zabaw dla dzieci. W części powojennej ogrodu będzie można skorzystać z urządzeń do fitnessu. Pierwsze efekty tych prac, według Kaznowskiej, mają być widoczne w tym roku.

"To, co się dzieje, jest bardzo smutne. Całkowity brak odczuwania piękna i szacunku do tego, co stanowi wspólne dobro i wartość. Również mieszkańcy Warszawy nie są brani pod uwagę, ich zdanie nikogo nie interesuje. Jedynie pieniądze podatników mają znaczenie. To barbarzyństwo" - pisze Lucja Sokolowska.

Joanna Czarkowska komentuje: "Znam ten park od dzieciństwa. Pamiętam kaczki i łabędzie na sztucznym stawie, pamiętam pięknie kwitnące krzewy, drzewa, a wśród nich kasztany, które na jesieni dawały nam, dzieciakom przebogaty plon... pamiętam majowe chrabąszcze, które łapaliśmy garściami i wrzucaliśmy co bojaźliwszym za koszulki. Ręce precz od drzew w tym parku!".

Niektórzy internauci są jednak innego zdania. "W tym parku spałam w wózku i uczyłam się chodzić. Mam do niego sentyment. Ale! Park to nasadzenia w mieście według pewnego planu z doborem gatunków, zgodnie z zamysłem człowieka. (...) Park zostawiony sam sobie zarasta, głównie klonami jesionolistnymi, agresywnym gatunkiem obcym dla naszego klimatu, który wysiewa się i rośnie szybko i intensywnie, eliminując słabsze, cenne gatunki i degradując ekosystem" - pisze Iza Noisy.

Oburzeni użytkownicy Facebooka wskazują też na inne zielone okolice w stolicy, w których ubywa drzew. "W Morskim Oku też ostatnio wycięli masę pięknych, starych wierzb płaczących" - pisze Anna Traczewska. Krzysztof Łukasik zwraca uwagę na wycinanie drzew na prawy brzegu Wisły. "Wpierw powstała ścieżka. (...) To był pierwszy krok do rozpoczęcia wycinki drzew, które podobno, jak bobry, stwarzają zagrożenie powodziowe dla miasta" - zaznaczył.

PAP

Najczęściej czytane