Pociągi grozy do Wołomina
Obrzucanie kamieniami, pobicia, dewastacje to codzienność w pociągach jeżdżących do Wołomina
W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do dwóch ataków na składy jeżdżące tą trasą. Około godz. 23 w Zielonce sześciu młodych mężczyzn wybiło pięć świetlówek w pociągu do Małkini, a godzinę później w Tłuszczu czterech pasażerów piło alkohol i paliło papierosy. Gdy zainteresowała się nimi Straż Ochrony Kolei, wybili cztery świetlówki i wyrzucili je przez okno. Sprawcy obu dewastacji zostali ujęci.
– Przekazaliśmy ich policji – zapewnia Paweł Boczek, rzecznik SOK.
Jak ich rozliczono? – Tym z Tłuszcza sokiści wystawili mandaty za palenie w pociągu. Tych z Zielonki zbadali alkomatem i wypuścili – mówi policjant. Dodaje, że nie wszczęto żadnego postępowania w sprawie zniszczenia składów, bo policja nie dostała zawiadomienia. Oficer dodaje, że takie zawiadomienie powinien złożyć właściciel składu, czyli w tym przypadku Koleje Mazowieckie. Te jednak tego nie zrobiły. – Gdy sprawcy są ujmowani przez SOK, nie mamy takiego obowiązku – tłumaczy Katarzyna Łukasik z Kolei Mazowieckich.
Klub u maszynisty
Wandale unikną więc kary. A przypadków dewastacji jest coraz więcej. W ostatni czwartek kilkunastu pijanych mężczyzn kompletnie zdemolowało skład i pobiło maszynistę w Urlach. – To pierwszy taki przypadek w historii naszej spółki – mówi Donata Nowakowska, rzecznik przewoźnika. Czterech bandytów już siedzi, policja zapowiada kolejne zatrzymania.
Jak to możliwe, że pijani pasażerowie bez problemu weszli do kabiny maszynisty? Policjanci uważają, że drzwi musiały być otwarte. – Wejście do kabiny maszynisty powinno być zamknięte. Nie wykluczamy, że doszło do naruszenia procedur. Będziemy to badać – twierdzi rzeczniczka KM.
Tymczasem maszyniści przyznają, że w pociągach EN-57 kabiny były dotychczas z reguły otwarte. – To taki klub towarzyski. Tu przesiaduje np. kierownik pociągu, od kiedy przedział służbowy został zlikwidowany i oddany pasażerom – opowiada Wojciech, były maszynista PKP InterCity. W swojej karierze przeżył m.in. podpalenie pociągu, ale nigdy nie spotkał się z napadem na maszynistę. – To dla mnie szok – twierdzi. Według kolejarza tylko nowsze pociągi – w przypadku Kolei Mazowieckich np. składy Flirt i Bombardier –są wyposażone w zatrzaskowe zamki przeciwpożarowe. Da się je otworzyć tylko od strony maszynisty, z zewnątrz już nie.
Tabor bez kamer
Przedstawiciele Kolei Mazowieckich przyznają, że linia do Wołomina ma złą sławę. W ostatnim kwartale 2011 r. spółka odnotowała 388 dewastacji, w związku z którymi poniosła stratę w wysokości prawie 66 tys. zł, co daje więcej niż jedną dewastację dziennie.
Regionalna Komenda SOK w Siedlcach, która obsługuje trasę do Wołomina, zanotowała na niej 400 zdarzeń w ub.r. Ujęto 80 sprawców. Z kolei SOK ze stolicy odnotowała w ub.r. 359 wybryków chuligańskich, najwięcej na trasie do Grodziska Mazowieckiego. Poza tym zarejestrowano 63 przypadki obrzucenia pociągów kamieniami.
Według Katarzyny Łukasik z Kolei Mazowieckich 40 proc. taboru KM jest wyposażona w monitoring. Kamery rejestrujące wybryki chuliganów działają nie tylko w nowych pociągach Flirt i Bombardier, ale także w EN-57 po naprawach generalnych. – Ale na trasie do Wołomina puszczane są stare pociągi w najgorszym stanie. Nowe jeżdżą na bezpieczniejszych trasach – przyznaje jeden z pracowników KM.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.