Torebka z robakami, bo śliwki są... ekologiczne

– Nie mogłam oczom uwierzyć. Otworzyłam torebkę z suszonymi śliwkami i razem z owocami wysypały się z niej białe, tłuste robaki – opowiada pani Malwina, nasza czytelniczka.

autor: Seweryn Sołtys

źródło: Fotorzepa

+zobacz więcej

Suszone śliwki kalifornijskie „Bio Raj" (200 g) wyprodukowane przez firmę Bio Hurt kupiła za 13 zł kilka dni temu w sklepie zielarsko-medycznym Natura przy ul. Młynarskiej 13.

– To produkt ekologiczny, w którym nie ma chemii. W śliwkach pryskanych lub z konserwantami robaki by się przecież nie zalęgły – tłumaczy Beata Jazgarska, właścicielka sklepu.

I dodaje: – Klient nasz pan. Gdy zwraca nam wadliwy towar, zawsze reklamujemy go u producenta i oddajemy pieniądze.

Joanna Babalska z firmy Bio Hurt przyznaje, że dostawała już sygnały o robakach w śliwkach. Jak to tłumaczy?

– Może owoce były źle przechowywane w hurtowni – zastanawia się.

Jednocześnie zapewnia, że śliwki z „zainfekowanej" partii są właśnie wycofywane ze sklepów.

Artur Siedlarek z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych potwierdza, że robaki w produktach ekologicznych mogą się czasem zdarzyć. – To tylko dowód, że zostały przygotowane bez używania środków chemicznych – mówi.

Radzi też, jak poznać, że dany towar pochodzi z uprawy naturalnej. – Na opakowaniu musi mieć specjalny certyfikat z napisem „Rolnictwo ekologiczne". Przyznają go jednostki, które kilka razy do roku sprawdzają, czy np. żywność nie jest uprawiania na sztucznych nawozach – tłumaczy.