Maratończycy mieli z górki
Zmiana trasy 33. Maratonu Warszawskiego podyktowana budową metra, stadionu i remontami w centrum okazała się dla biegaczy zbawienna. Maratończycy skwapliwie wykorzystali małą liczbę podbiegów i piękną pogodę, bijąc swoje rekordy życiowe.
Pierwszy z 4157 zawodników na mecie zameldował się Kenijczyk John Sammy Kibet. 42 km i 195 m pokonał w dwie godziny, 8 minut i 17 sekund. To rezultat o 66 sekund lepszy od rekordu Polski. Dzięki temu Kenijczyk wyjedzie z Warszawy nie tylko jako zwycięzca maratonu, ale i z nowiutkim volvo XC60.
Tegoroczna edycja biegu była poświęcona pamięci Piotra Nurowskiego, prezesa Komitetu Olimpijskiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Oprócz głównego biegu tysiąc uczestników pobiegło w biegu olimpijskim na dystansie 8 km. Zgodnie z nazwą wzięło w nim udział wielu medalistów igrzysk, m.in. Leszek Blanik (złoto w Pekinie), Ryszard Szurkowski (srebro w Monachium i Montrealu), Paweł Nastula (złoto w Atlancie) czy Robert Korzeniowski (złoto w Atlancie, Sydney i Atenach), który szedł szybciej niż wielu biegło.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.