Jak zachować godność
Mocnym akcentem tegorocznych obchodów powstańczej rocznicy były dwie inscenizacje „Pamiętnika z powstania warszawskiego" Mirona Białoszewskiego.
Całkowita odmienność widowisk w Teatrze Studio i Muzeum Powstania Warszawskiego pokazuje, jak bardzo utwór Białoszewskiego jest inspirujący. A warto przypomnieć, że ukazał się on drukiem dopiero w 1970 roku, sam autor zaś zaczął go pisać zaledwie trzy lata wcześniej. Pozwoliło mu to nabrać do opisywanych wydarzeń pewnego dystansu.
Białoszewski przyznawał, że przez wiele lat nie był w stanie po prostu spisać swoich wspomnień, choć nosił je głęboko w sobie, opowiadał znajomym. I te zapiski sprawiają wrażenie przeniesionych na papier opowieści. Powstał nie tylko tren dla miasta, ale przede wszystkim pochwała istnienia, opis zagubienia, a także próba zachowania godności w ekstremalnych warunkach.
To właśnie można odnaleźć w inscenizacji Jerzego Bielunasa w Teatrze Studio. Spektakl rozpisany jest na trzy głosy: aktorki Kingi Preis, wokalisty Adama Nowaka oraz Mateusza Pospieszalskiego, który też skomponował muzykę do całości. Znakomicie wcielają się oni w warszawiaków obserwujących świat, który nagle „wypadł z formy".
Jest w tych poruszających relacjach zadziorność, niezgoda, wisielczy humor. Na ekranie przesuwają się kadry miasta ruin i obrazy jego dawnej świetności. Z kilku inscenizowanych opowieści wielkie wrażenie robi Etiuda rewolucyjna Chopina, której wtóruje świst pocisków. Jest w tym i ckliwa litania, i rockowy pazur. Jest też pewna przewrotność, kiedy w cytatach z powstańczych piosenek słyszymy wers z innej rzeczywistości: „Cała Warszawa zobaczyć musi to".
Utwór Białoszewskiego w Muzeum Powstania Warszawskiego w wykonaniu i reżyserii Krystyny Jandy to z kolei poruszające oratorium z niezwykłą muzyką Jerzego Satanowskiego. W utworach tego kompozytora wyczuwa się często pewien niepokój, rozedrganie i te elementy w tym oratorium też są obecne.
Kto pamięta świetny spektakl Jandy „Danuta W.", mógłby powiedzieć, że teraz ogląda „Danutę w godzinie W". Wtedy była opowieść o narodzinach „Solidarności" z perspektywy zwykłej kobiety teraz – rzecz o zagładzie Warszawy relacjonowana z perspektywy cywila.
Krystyna Janda w towarzystwie wokalistów i muzyków umieszczona na niemal pustej scenie wysoko, gdzieś pod horyzontem, zaprezentowała poruszającą litanię miasta i ludzi. Ten opis doświadczenia człowieka uwięzionego w płonącej, bombardowanej i bestialsko mordowanej Warszawie, nabrał charakteru uniwersalnego. Stał się mocnym głosem przeciw nienawiści. To jest oratorium w obronie godności jednostki, bezradnej wobec planów i projektów strategów wojny.
Jan Bończa-Szabłowski
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.