Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ucieczka przed Obamą

Robert Biskupski, Konrad Majszyk, Piotr Szymaniak 27-05-2011, ostatnia aktualizacja 29-05-2011 12:26

Prezydenta USA Baracka Obamy nie witały wiwatujące tłumy. Nie przyszedł prawie nikt, bo warszawiacy woleli wyjechać. Teraz organizatorzy zastanawiają się, czy nie za bardzo nastraszyli mieszkańców wizją korków.

W  związku z wizytą prezydenta USA warszawiacy wystraszyli się spodziewanych korków. W czasie porannego szczytu w autobusach można było zobaczyć ludzi w garniturach i garsonkach – z laptopami pod pachą. Przesiedli się z aut do komunikacji.

– Na ulicach na pewno było mniej samochodów – mówi Igor Krajnow z Zarządu Transportu Miejskiego. – W komunikacji przybyło pasażerów, ale bez przesady. Część mieszkańców chyba jednak wyjechała.

Obama jedzie, ulice puste

W czwartek prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zaapelowała w telewizji do warszawiaków, żeby w miarę możliwości... wyjechali z miasta. Ostrzeżenia o korkach (także po angielsku) od rana były emitowane w metrze.

Czytaj więcej na blogu Konrada Majszyka

Efekt? Już w piątek w południe na Dworcu Centralnym przed kasami kłębiły się tłumy. Kilka godzin później miasto wyludniło się.

Odrzutowiec Air Force One z Barackiem Obamą wylądował na lotnisku Okęcie o godz. 17.30, czyli 20 minut przed czasem. W siąpiącym deszczu po obu stronach al. Żwirki i Wigury oraz Trasy Łazienkowskiej stały tylko pojedyncze grupki ludzi. Mundurowych było więcej niż warszawiaków.  
Ponad 20 osób – częściowo na rowerach – stało przy przejściu przez Żwirki i Wigury na wysokości Banacha, ale większość z nich nie była tu z powodu prezydenta USA.

– Dlaczego policja nie pozwala nam przejść na drugą stronę ulicy, na Pole Mokotowskie? – denerwował się Krzysztof z ul. Białobrzeskiej. W oknach akademików przy Żwirki i Wigury siedzieli studenci popijający piwo. – Obamaaa! Witamyyy! – krzyczeli, ale na dół nie chciało im się zejść.

Największa grupa gapiów stała na górce przy skręcie z ul. Żwirki i Wigury w Wawelską. Robili zdjęcia komórkami. Niestety, prezydencka kolumna z kuloodporną limuzyną o nazwie Bestia jechała dość szybko. – To już? Przejechał? Specjalna wyprawa, a nie zdążyłam nawet zrobić zdjęcia, żeby wrzucić na „fejsa” – poskarżyła nam się Natalia Bączyńska.

Podczas spotkania przy pomniku Bohaterów Getta zajęty szczelnie przez warszawiaków był teren w rejonie ul. Anielewicza, Lewartowskiego i Zamenhoffa. – Sporo ludzi, ale na papieżu było więcej. I na Reaganie też. Ale Reagan bardziej nam sprzyjał niż Obama – komentowali przechodnie.
Tłumów nie było też przed Pałacem Prezydenckim. Wzdłuż Traktu Królewskiego ustawiło się zaledwie kilkadziesiąt osób. Nastolatka, która przyszła ze swoim chłopakiem, przyniosła gerberę, inna – flagę USA, którą później schowała do torebki. Kilkanaście osób siedziało w ogródkach piwnych. – Wybraliśmy się z kolegami na copiątkowe piwko – mówił Michał, student politologii na UW. – Skoro będzie tędy przejeżdżał Barack Obama, to go zobaczymy. Ale jakby nie przejeżdżał, to też byśmy tu byli...

Ratusz wystraszył ludzi?

Dlaczego warszawiacy nie przyszli witać prezydenta USA? – Musieliśmy poinformować mieszkańców o spodziewanych utrudnieniach, żeby dać im wybór – mówi dyrektor Biura Bezpieczeństwa Ewa Gawor. – Czy przesadziliśmy? Alternatywą było pełne zaskoczenie i wielogodzinny postój w korku. – Dla Polski przyjazd Baracka Obamy jest olbrzymim wydarzeniem politycznym. Z punktu widzenia zwykłego człowieka to nic specjalnego – komentuje socjolog dr Marcin Zarzecki.

–  Warszawiacy przyzwyczaili się do tego typu wydarzeń, które kojarzą się co najwyżej z objazdami i korkami.  Dlaczego George Bush i Bill Clinton przyciągali tłumy? Jak tłumaczy Zarzecki, to było przed wejściem Polski do UE i NATO. – Wtedy USA stanowiły główny kierunek wyjazdów zarobkowych. Dziś nie są już tak atrakcyjne – podkreśla.

Organizatorzy wizyty Baracka Obamy nie przewidzieli spotkań z warszawiakami. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, prezydent USA może podejść do warszawiaków po oficjalnym powitaniu w Pałacu Prezydenckim, przed przejazdem do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (około godz. 12) lub po godz. 15 po wyjściu prezydenta z katedry polowej Wojska Polskiego przy Długiej.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane