Fleet Foxes „Helplessness Blues" ***
Fleet Foxes, jedno z największych odkryć amerykańskiej sceny folkrockowej, powracają z drugą płytą. I dzielą słuchaczy na zwolenników genialnego anachronizmu i przeciwników okrutnego nudziarstwa.
Gdy ukazywał się ich pierwszy krążek, okrzyknięci zostali fenomenem. Rolling Stone nie szczędził im miejsca na swych łamach, krytycy piali z zachwytu nad sposobem, w jaki uchwycili i przenieśli w nowe tysiąclecie istotę amerykańskiego grania folkowego. Dlatego właśnie druga płyta była jednym z bardziej wyczekiwanych wydawnictw w tym roku. Gdy więc po trzech latach ujrzała światło dzienne z miejsca wzbudziła odczucia ambiwalentne. Bo z jednej strony to bardzo miłe i ładne kompozycje, z drugiej całość trąci zbyt daleko posuniętą stylizacją.
Fleet Foxes brzmią, jakby w muzyce akustycznej od pół wieku nic się nie zdarzyło. Przy nich Simon i Garfunkel są niemalże jak orędownicy nowoczesności. A miało być cudownie – inspiracje wykroczyły daleko poza granice USA i sięgnęły nawet psychodelii brytyjskiej lat sześćdziesiątych. Dyskretny powiew awangardy okazał się jednak zbyt słaby by rozrzedzić przyciężką, nużąco leniwą atmosferę. Podjęto próby nazbyt nieśmiałe. Warto wymienić utwór tytułowy, bo w nim czuć akurat jeszcze odrobinę życia, jakiś nerw, puls, emocje. Na swoje pięć (a tak właściwie, to osiem) minut zasługuje również poszukujące „The Shrine/ An Argument", gdzie jest miejsce na złość, na niepokój, na więcej ekspresji wokalnej i improwizacje freejazzowe na saksofonie.
Poza tym „Helplessness Blues" prezentuje się jak przystało na wybór kołysanek. Ballady w rodzaju „Blue Spotted Tail" czy otwierający krążek „Montezuma" ukołyszą do snu nawet najbardziej rozemocjonowane dzieci, a co dopiero dorosłego słuchacza, żądnego świeżości i ekscytujących wypraw w nieznane tereny muzyczne. Ich grupa z Seattle nie zabierze na żaden nowy ląd, ba, nawet o tym starym nie powie nic nowego. Niestety.
Fleet Foxes
„Helplessness Blues"
Wyd. Universal
Cena: 54,49 zł
Data premiery: Maj 2011
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.