Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Rozrysowane pytania

Dominika Węcławek 11-05-2011, ostatnia aktualizacja 16-05-2011 22:38

Hiszpański rysownik, autor komiksu „Cafe Budapeszt" i gwiazda festiwalu Komiksowa Warszawa opowiada o fascynacji przeszłością, inspiracjach i małych ojczyznach. Z Alfonso Zapico rozmawia Dominika Węcławek.

*„Cafe Budapeszt”  to znakomita graficzna wyprawa  do korzeni konfliktu żydowsko- -palestyńskiego
źródło: materiały prasowe
*„Cafe Budapeszt” to znakomita graficzna wyprawa do korzeni konfliktu żydowsko- -palestyńskiego
*Alfonso Zapico
źródło: materiały prasowe
*Alfonso Zapico

Pamiętasz, jaki był twój ulubiony przedmiot w szkole?

Alfonso Zapico: Były dwa – historia i plastyka. Pewnie dlatego tworzę dziś takie a nie inne, wpisane w dziejowy kontekst opowieści graficzne. Z czasem odkryłem też trzecią fascynację, literaturę, i to ona stała się kolejnym filarem, na którym się opieram.

Właśnie. Twój najnowszy komiks „Dublines" ma coś wspólnego z pisarstwem, a nawet jednym konkretnym autorem...

Tak, to rozpisana na 230 stron biografia Jamesa Joyce'a. Naukowa praca pełna tekstu, ilustracji, a zarazem literacka podróż przez Europę do początków XX w.

Znów przeszłość... Co w niej takiego fascynującego?

Nie mam pojęcia. Nie opowiadam o samej historii, używam jej do tego, by mówić o ludziach, uczuciach, sytuacjach i konfliktach, które obecne są także i dziś. Myślę, że czerpanie z przeszłości wynika też z bardzo klasycznego modelu edukacji. Próba pokazania „wielkiej historii" przez pryzmat zwykłych ludzi wymaga chyba uciążliwych przygotowań.

Owszem. Muszę pracować na dwóch polach, mieć doskonałe rozeznanie w historii politycznej danego okresu i wiedzę na temat małych historii dotyczących szarych obywateli. Ale to jest cudowna strona bycia twórcą komiksowym. Dokumentacja, archiwalia, detale pozwalają nadać wiarygodność, wzbogacają samą opowieść, a z jednocześnie wciąż mogę budować własny wszechświat. A jak było z przygotowaniami do tworzenia „Cafe Budapeszt", komiksu opowiadającego o ludziach żyjących w Jerozolimie w chwili ustanowienia państwa Izrael na ziemiach palestyńskich? Przestudiowałem solidnie świetną książkę „Oh Jerusalem" Dominique'a Lapierre'a i Larry'ego Collinsa. To bardzo wartościowa kronika wydarzeń i zarazem poczet postaci kluczowych dla wydarzeń pierwszego izraelsko-palestyńskiego konfliktu. Czytałem też sporo publikacji o genezie sporu, oglądałem dużo archiwalnych zdjęć i map.

Co było inspiracją dla opowieści zawartej na kartach „Cafe Budapeszt"?

Przede wszystkim ciekawość. Jako Europejczyk oglądający codzienne doniesienia miałem świadomość, że konflikt istnieje, natomiast nie miałem bladego pojęcia, jak to się zaczęło. Dlaczego walczą o tę ziemię? Kto zawinił? Co religia ma z tym wspólnego? Jaka była rola polityków zagranicznych? Miałem mnóstwo pytań, postanowiłem więc wszystko rozrysować.

Twój styl rysowania przywodzi na myśl autorów frankofońskich. Czy szukałeś inspiracji w opowieściach graficznych choćby z samej Francji?

Naturalnie, francuskie wpływy są nieuniknione, tym bardziej że obecnie żyję i pracuję w tym kraju. Lubię narrację francuskich autorów, ale mam też poczucie, że udało mi się wypracować własny styl.

Żyjesz we Francji, ale wciąż twój związek z ojczyzną jest silny. Mam jednak wrażenie, że bardziej niż samą Hiszpanię ukochałeś region, w którym się urodziłeś, Asturię.

W mojej małej ojczyźnie patriotyzm lokalny jest bardzo silny, ale jednocześnie czujemy się częścią narodu, nie mamy potrzeb separatystycznych. Nasz region jest bardzo wyjątkowy, mamy odrębną kulturę, muzykę, odrębny język, folklor i reszta mieszkańców kraju wie o tym doskonale.

Jesteś rysownikiem komiksowym i ilustratorem z zawodu, czy najbliżsi traktują twoją pracę poważnie, czy może wciąż pytają, kiedy znajdziesz coś „normalnego"?

W mojej ojczyźnie rynek komiksowy jest zdecydowanie mniejszy niż we Francji, niemniej jednak i tak rozrósł się w ostatnich latach. Pracuję dużo także w roli ilustratora podręczników czy artykułów prasowych. A mimo to część krewnych traktuje mnie pobłażliwie. Na szczęście podejście wciąż się zmienia.

Alfonso Zapico w ramach odbywającego się w PKiN festiwalu Komiksowa Warszawa spotka się z czytelnikami dwukrotnie – w sobotę o godz. 14 i w niedzielę o godz. 12. Bilety kosztuja 5-18 zł, karnet 20 zł.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane