Jan Paweł II błogosławiony
Przez pięć minut wielki portret Jana Pawła II wyłaniał się na frontonie Świątyni Opatrzności Bożej. To był najbardziej wzruszający moment warszawskich uroczystości. Ludzie mieli łzy w oczach.
To wielkie święto. Jak mogłabym nie uczestniczyć, choć z daleka, w beatyfikacji naszego papieża? – mówiła Helena Strączek, która mimo deszczu i zimna szła z małą Alicją pod Świątynię Opatrzności Bożej.
– Tyle dobra zrobił, był wielkim człowiekiem – wtórowała Barbara Sutton, zbliżając się na plac przed świątynią. Tam o godz. 10 rozpoczęła się msza św. transmitowana z Watykanu. Część wiernych oglądała ją na ustawionym przed świątynią telebimie. Mimo deszczu i zimna przyszło na Pola Wilanowskie kilkaset osób.
Ja znam papieża...
Ci, którzy nie uczestniczyli w beatyfikacyjnej mszy św., odwiedzali okolicznościowe namioty. W jednym z nich prezentowano projekt Muzeum Jana Pawła II i kard. Stefana Wyszyńskiego, które ma powstać w świątyni. Można było posłuchać wypowiedzi papieża i kardynała. – To właśnie ich głosy robią niesamowite wrażenie – mówił bp Piotr Jarecki i żartował, że został w Warszawie na dyżurze. Pozostali biskupi pojechali do Rzymu.
W innych namiotach można było kupić pamiątkowe koszulki, dużym powodzeniem cieszyły się papieskie flagi. Rodzice i dziadkowie tłumaczyli dzieciom obrazy pojawiające się na telebimie. – Ja znam papieża – denerwował się mały Mieszko. – On dużo podróżował i lubił dzieci.
O godz. 13 przed Świątynię przyjechała z pl. Piłsudskiego replika pierwszego papamobile z 1979 r. Ale wszyscy czekali na kulminacyjny moment, czyli odsłonięcie wielkiego obrazu Jana Pawła II zrobionego ze zdjęć nadesłanych przez Internet do Centrum Opatrzności Bożej.
O godz. 13.30 przy oklaskach coraz liczniej gromadzących się ludzi i nagraniu Jana Pawła II śpiewającego „Pater Noster” powoli zaczęło się odsłaniać oblicze Ojca Świętego. Wielu miało łzy w oczach.
Kiedy już Jan Paweł II patrzył na wiernych z frontonu Świątyni, ruszyła Papieska Ciuchcia. Woziła dzieciaki do pięciu przystanków miast związanych z Karolem Wojtyłą. Tam były quizy, krzyżówki, miniprzedstawienia. Otworzono też Panteon Wielkich Polaków w podziemiach świątyni, do którego ustawiła się, podobnie jak do Papieskiej Ciuchci, spora kolejka. – To dodatkowe, po beatyfikacji, przeżycie – mówili po wyjściu państwo Stańczakowie.
Trzy tysiące to za mało
Uroczystości beatyfikacyjne odbywały się też na pl. Piłsudskiego. Deszcz i zimny wiatr sprawiły, że transmisję uroczystości z Watykanu oglądało nie więcej niż 3,5 tys. warszawiaków. Nie było chętnych na wodę rozdawaną przez harcerzy, służby porządkowe i ratunkowe nie miały nic do roboty, nawet na pamiątki papieskie nie było klientów. – To smutne, że jest nas tak mało, w sylwestra bywa jeszcze zimnej, a na ulice wychodzą tysiące ludzi – narzeka opatulona polarem Elżbieta Czerwińska z Bielan.
– Bardzo dużo ludzi pojechało przecież do Rzymu – ripostował Antoni Gawlikiewicz. – W sobotę, na wieczorne czuwanie, gdy pogoda była piękna, przyszły tu tłumy. Dziś jest inaczej, ale przecież to samo można obejrzeć w domu. Ja wolę takie chwilę przeżywać we wspólnocie.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.