Płachty znikną tylko z mieszkań
Pozorowanie remontów, ustawianie billboardów „w oknach", zalepianie klatek schodowych. - Antyreklamowe przepisy można obejść - alarmują eksperci.
Butelka piwa wielkości kilku pięter na budynku Dipservice przy rondzie ONZ, samochód osobowy rozmiarów Airbusa 380 na Universalu za Rotundą – tak wygląda dziś ścisłe centrum Warszawy. I w najbliższym czasie się to nie zmieni, mimo wchodzących w życie nowych regulacji uderzających w lobby reklamy zewnętrznej.
Reklamowe fortele
Najpóźniej w sobotę właściciele reklam wielkoformatowych powinni – pod groźbą kar finansowych – ściągnąć je z okien mieszkań. Z tej okazji w Urzędzie Wojewódzkim zorganizowano konferencję prasową.
– Pozbawienie mieszkańców widoku z okien jest nie do przyjęcia w żadnym cywilizowanym kraju – grzmiał wojewoda Mazowsza Jacek Kozłowski. – I to nawet jeśli mieszkańcy się na to godzą. Zgoda na wywieszenie reklamy jest często na nich wymuszona – tłumaczył.
Czy Warszawa zostanie w końcu uporządkowana? Eksperci studzą te nadzieje. Bo nowe regulacje dotyczą jedynie zakazu wieszania reklam na budynkach wielorodzinnych, jeśli nośniki ograniczają dostęp do światła dziennego.
– Po nowelizacji można zatem wieszać reklamy na budynkach bez żadnych ograniczeń dotyczących położenia, wielkości, grafiki, itd., byleby nie przesłaniać okien mieszkańcom – mówi naczelnik miejskiego Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej Tomasz Gamdzyk. – Nie ma co liczyć, że to rozporządzenie uporządkuje sprawę reklam w przestrzeni publicznej – nie ukrywa.
Ministerstwo Infrastruktury tworzyło nowe przepisy w bliskiej współpracy z branżą reklamową. Efekt jest taki, że nośnikami reklam nadal mogą być biurowce, uczelnie, hotele itd. Jeśli komuś znowu przyjdzie do głowy pomysł zasłonięcia reklamą linii lotniczych Dworca Centralnego – nie ma żadnych przeciwwskazań.
Na budynkach mieszkalnych reklamy też zostaną, np. na klatkach schodowych i ścianach bez okien. Ustawodawca przewidział możliwość umieszczenia reklamy na czas prac remontowych (wtedy i tak trzeba zasłonić elewację rusztowaniami, więc mieszkańcy mają ograniczony dostęp do światła).
Miejscy urzędnicy obawiają się jednak, że to zachęta do prowadzenia fikcyjnych modernizacji budynków przez naciągane wpisy do dziennika budowy. Przykład – wieczna reklama wisi na „remontowanym" od lat 90. ubiegłego wieku hotelu Saskim przy pl. Bankowym (pod oknami wojewody Mazowsza).
– To mało prawdopodobne, ale teoretycznie wspólnota może np. stwierdzić, że chce by na ich budynku wisiała reklama, bo latem słońce za mocno świeci im w okna – przyznaje prezes Izby Gospodarczej Reklamy Zewnętrznej Lech Kaczoń.
Dzwonić do nadzoru
Wojewoda o pomoc zwrócił się już do burmistrzów wszystkich dzielnic. – Liczę, że będą informować nas o nielegalnie wiszących reklamach – mówi Jacek Kozłowski.
Dzikie płachty można zgłaszać do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego – tel. 022 326 15 10, mail: sekretariat@pinb.waw.pl.
Ile płacht reklamowych znajduje się na budynkach mieszkalnych? W Warszawie nikt nie prowadzi takich statystyk. – Mamy obecnie 30 spraw dotyczących usunięcia płacht – mówi Andrzej Kłossowski z nadzoru budowlanego.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.