Brink ****
Splash Damage to ekipa odpowiedzialna za „Wolfenstein: Enemy Territory", czyli najbardziej uzależniającą sieciową strzelaninę z jaką zdarzyło mi się zetknąć. Po odpaleniu ich nowej produkcji poczułem satysfakcję – rozgrywka okazała się być niemal identyczna jak w ich legendarnym hicie. Szybko przyszła jednak refleksja: czy właśnie na to czekałem prawie dekadę?
„Brink" przenosi graczy na ulice owładniętej rebelią futurystycznej antyutopii. Siły porządkowe starają się utrzymywać bezpieczeństwo, a buntownicy – wbrew punkowemu etosowi – zwyczajnie nawiać. Różnice pomiędzy frakcjami są tak naprawdę czysto estetyczne i sprowadzają się do kostiumów, większe znaczenie ma specjalizacja na jaką decyduje się gracz. Jak w W:ET można grać żołnierzem, inżynierem , szpiegiem albo medykiem. Można powiedzieć że to klasyczny multiplayerowy zestaw. Podobnie klasyczna jest rozgrywka. Niestety - do bólu.
Zamiast trybu dla pojedynczego gracza, „Brink" posiada kampanię, którą można przechodzić z żywymi kompanami, lub w towarzystwie sztucznej inteligencji. Panowie ze Splash Damage poszli zwyczajnie na łatwiznę, nawet nie próbując robić tradycyjnych misji dla samotnego strzelca. Zabawa z kontrolowanymi przez komputer czy konsolę botami potrafi frustrować – o ile można oczekiwać od nich wsparcia ogniowego, o tyle cele realizuje się często samemu, bo sztuczna inteligencja rzadko myśli.
Sama gra pozbawiona jest też większych innowacji. Podział postaci na klasy, realizowanie kolejnych celów, co wymaga taktycznej koordynacji graczy, czy upływ czasu, to patenty które były siłą Enemy Territory. Konkurencja jednak nie śpi, i na tych pomysłach bazuje połowa gier stawiających an tryb Multi. Splash Damage, świadomi że wyprzedzili branżę, przespali jednak ostatnich parę lat. Wzbogacenie gry o parkourowe skakanie rodem z „Mirror's Edge" to za mało, by ich produkt się wyróżniał.
„Brink" ma jednak w sobie spory potencjał. Grafika jest porządna, karykaturalny design postaci ciekawy, a rozgrywka bardzo dynamiczna. Niedzielnych graczy od razu odrzuci, jednak hardkorowcy pamiętający Wolfensteina będą do niej regularnie wracać na krótkie sesyjki ciągnące się godzinami. O ile oczywiście urośnie przy tej grze społeczność, a autorzy usprawnią jakoś nieudany system wyboru onlajnowych meczy.
Dystrybucja: Cenega
Ceny: 119,99(PC), 219,99 (X360, PS3)
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.