Zwiedzający mają różne potrzeby
Z Jackiem Czeczotem-Gawrakiem, p.o. dyrektorem Łazienek, historykiem sztuki i konserwatorem, który przez większą część życia przebywał w Anglii, rozmawia Rafał Jabłoński.
Czy w Łazienkach Królewskich trzeba coś zmienić?
Jacek Czeczot-Gawrak: Sporo można naprawić i należy to zrobić. Odwiedzają je tysiące ludzi, a brakuje choćby miejsc parkingowych czy też czytelnej informacji – gdzie co się znajduje. Zwiedzający spoza Warszawy gubią się, a gdy zapada zmrok – nie wiedzą nawet, w jakiej części parku się znajdują.
Ale budynki są w dobrym stanie. Nie sypią się...
Jak to – nie? Oczywiście nic nie idzie w gruzy, ale choćby na murach pałacu Na Wodzie widać spękania. I dlatego wykonywany jest audyt konserwatorski.
To co należy jeszcze poprawić?
Mówiłem, że Łazienki to tysiące zwiedzających. Ci ludzie mają różne potrzeby. Nawet w Wersalu jest rozbudowane zaplecze sanitarne, tymczasem w Warszawie korzystają często z gęstych krzaków. Oczywiście, nie daj Boże, jakieś toi-toi, ale elegancka architektura ogrodowa?
Była dyskusja na temat zrywania asfaltu z alejek...
Niestety, korzenie drzew w wielu miejscach deformują go. Asfalt nie jest tu potrzebny. Pamiętajmy, że Łazienki Królewskie to nie park miejski, ale zespół pałacowo-ogrodowy. A to zobowiązuje.
Istniały koncepcje wyrzucenia obiektów sportowych z tzw. Łazienek Północnych, czyli terenu u stóp Zamku Ujazdowskiego, i rozbudowania parku. Wielu warszawiaków uznało to za zamach na ich sportowe zainteresowania.
Rzeczywiście, jest tam nieużywane boisko, ale zmiany trzeba przeprowadzić w taki sposób, by miejsce to było użyteczne, a pozostało rekreacyjne.
I na koniec przypomnienie – wschodnia część ogrodu została w XIX wieku zaanektowana na carskie koszary. Może powrócić do zespołu?
O ile mi wiadomo – nie tylko ona. Jeszcze w latach 60. zeszłego stulecia wojsko było nie właścicielem, ale wyłącznie użytkownikiem niektórych terenów. Ostatnia secesja odbyła się podobno w latach 80. Może należy to sprawdzić?
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.