Filip: Wpadam do tunelu i pociąg nadjeżdża
Niewidomy student UW Filip Zagończyk, który wpadł pod pociąg metra, pierwszy raz opowiada, jak doszło do wypadku.
Filip nadal leczy się w szwajcarskiej klinice. Czas między operacjami ratującymi jego zdrową nogę (prawą mu amputowano) dzieli na czytanie e-maili z Polski i pisanie bloga. Właśnie tą drogą opowiedział o tym, co stało się 17 września na stacji metra Centrum (tekst pierwszego wpisu poniżej).
10 grudnia do studenta leci jego siostra. Zostanie w Szwajcarii do końca roku.
– Zmieniam mamę, która jest tam cały czas – mówi Anna Zagończyk. – Okazało się, że w lewą nogę wdała się infekcja. Filip dostał antybiotyk i kuracja będzie trwała chyba aż do końca stycznia.
Cała rodzina studenta przed świętami leci do Szwajcarii. Tam w klinice zorganizują Wigilię. – Ale Filip jest zły, że nie wróci do domu. Już zapowiedział, że świąt i sylwestra w szpitalu nie uznaje – opowiada Anna.Dodaje, że jej brat nie poddaje się i jest w dobrej kondycji. – Martwimy się tylko tą infekcją w nodze – dodaje.
Wypadek Filipa zdarzył się 17 września. Student czwartego roku dziennikarstwa, reporter Radia Euro, wpadł pod pociąg metra, bo na stacji Centum nie było perforowanych pasów bezpieczeństwa oddzielających krawędź peronu od torów. Ze zmiażdżonymi nogami i urazem głowy trafił do szpitala.
Polski Związek Niewidomych stwierdził, że do tragedii doszło, ponieważ z winy metra nie zamontowało odpowiednich pasów bezpieczeństwa.
PZN zbiera pieniądze na dalszą rehabilitację chłopaka. Wpłaty z dopiskiem „Pomoc dla Filipa” na konto: 97 1370 1037 0000 1706 4091 2203.
Z blogu filipa (www.polskieradioeuro.pl)„Miałem koleżance przekazać jedną rzecz, spotkałem się z nią w centrum. Posługując się laską, ruszyłem szybkim krokiem w stronę – jak mi się wydawało – drzwi pociągu. Nagle niespodziewanie uchwyt trzymającej mnie koleżanki zelżał. Poczułem, że lecę w dół. Zrozumiałem, co się stało – wpadłem do tunelu, a pociąg już nadjeżdżał. Podjąłem desperacką próbę wydostania się i w ostatniej chwili podciągnąłem się na rękach, co być może uratowało mi życie. Na wyjście było jednak za późno. Pociąg walnął we mnie, a potem zniknąłem pod jego powierzchnią.
Nie straciłem przytomności i zanim strażacy mnie wydobyli po pół godzinie, tysiące myśli, które pozostaną moją tajemnicą, przeleciało mi przez głowę. Po przybyciu do szpitala lekarze wprowadzili mnie w stan śpiączki farmakologicznej. Dwa i pół tygodnia byłem nieprzytomny”.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.