Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Demonstranci nazwali plac

Robert Biskupski 29-05-2010, ostatnia aktualizacja 29-05-2010 22:51

Placem Maxwella Itoyi nazwali miejsce obok dworca PKS Stadion uczestnicy wczorajszej demonstracji przeciw brutalności policji. Przekonywali, że handlarz, który zginął tydzień temu podczas kontroli na stadionie został zabity z premedytacją.

autor: Robert Biskupski
źródło: zyciewarszawy.pl
autor: Robert Biskupski
źródło: zyciewarszawy.pl
autor: Robert Biskupski
źródło: zyciewarszawy.pl

W sobotę wieczorem na placu zebrało się ok. 30 osób. Płonęły znicze, młodzi ludzie pokazali antyrasistowskie przedstawienie, zawieszono też na słupie tablicę podobną do tych, jakie używa się na oznaczenie ulic. Napisano na niej „Plac Maxwella Itoyi”. Białą farbą na chodniku odmalowano też sylwetkę człowieka.

- Maxwell jest ofiarą rasizmu – mówił jego kolega z bazaru. – Widziałem to zdarzenie. On tylko podszedł, bo chciał wyjaśnić sprawę zatrzymania jego kolegi. To był mord na tle rasowym. Zresztą ten funkcjonariusz mierzył wcześniej z pistoletu do innych ludzi.

Mimo że na peronach dworca siedzieli ludzie, nie przyłączali się do demonstracji. – Ja nie wiem, jak to było, jedni mówią tak, drudzy mówią inaczej. Słyszę to, co mówią ludzie na demonstracji i szczerze mówiąc wątpię, że policjant wyciągnął pistolet i tak bez powodu wystrzelił – mówiła pani Agnieszka czekająca na autobus do Siedlec.

- Policjant miał prawo się bać po tych wszystkich sytuacjach z nożownikami i próbami pobicia mundurowych. W przypadku, gdy banda handlarzy zaczyna go atakować, miał prawo się wystraszyć – dodaje starszy pan stojący obok. – Nie można robić bohatera z człowieka, który nielegalnie handlował podróbkami.

Policji na demonstracji nie było.

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane