Brian Michael Bendis, David Finch, „The New Avengers: Ucieczka" **
O tym, że więcej znaczy gorzej można przekonać się czytając pierwszy tom przygód New Avengers. Potyczki grupy superherosów z gromadą superzłoczyńców to wyzwanie dla nerwów czytelnika.
Avengers, choć nigdy nie mieli wykrystalizowanego stałego składu, byli grupą zrzeszającą najpopularniejszych i największych superbohaterów z uniwersum Marvela. Od Kapitana Ameryki i Spider-Mana, przez Iron Mana i Thora aż po Wolverine'a. Niestety, po latach wspólnych akcji Avengers zostali rozgromieni, a ponieważ wszechświat (zwłaszcza ten komiksowy) nie znosi pustki, po ledwie sześciu miesiącach zawiązali się... Nowi Avengers.
W wydanym właśnie u nas pierwszym tomie ich przygód (zbierającym amerykańskie zeszyty 1-6) poznajemy powody, dla których herosi znów stanęli do walki ramię w ramię.
Pewnej nocy, z więzienia dla superłotrów o maksymalnie zaostrzonym rygorze ucieka kilkudziesięciu obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami zbirów. Szczęściem w nieszczęściu okazuje się to, że w tym samym czasie instytucję odwiedza Spider-Woman, niewidomy Daredevil i Luke Cage - mniej znany u nas, czarnoskóry „bohater do wynajęcia" mający skórę o odporności stali i nadludzką siłę. Ta trójka, wsparta po chwili przez pozostałych ex- Avengersów pomaga zatrzymać niedoszłych zbiegów w murach więzienia, i odkrywa, co tak naprawdę stoi za całym incydentem. Niestety przełożeni Spider-Woman nie są zainteresowani rewelacjami. W takich sytuacjach starzy znajomi postanawiają działać poza prawem. Reszta to już klisze i chybione rozwiązania graficzne.
Bendis opowiada historię tak, jakby ostatnie 30 lat w komiksach superbohaterskich wcale się nie wydarzyło... i nie jest to komplement. Banał straszy z każdej strony, a brak trzymającej w napięciu akcji nie jest wcale usprawiedliwiony rozwiniętą sferą psychologiczną. Postaci są bardziej niż papierowe. Nowi Avengers zbiór osobowości stanowią jedynie teoretycznie, bo w komiksie jakby zabrakło na ich zróżnicowanie miejsca. Dialogi między bohaterami, z założenia naszpikowane ciętymi ripostami, są raczej czerstwe i przypominają pyskówki napisane przez scenarzystów telenowel TVP. Okazuję się tak „fajne" i „luzackie" jak słowo „cool" w XXI wieku.
Ilustracje Fincha nie są w stanie odwrócić uwagi od lichej fabuły. Owszem, bywają fajne, niemniej równie często twórcy zdarzają się ciężkie kadry czy odarte z jakichkolwiek emocji plansze, naszpikowane gadającymi głowami w myśl zasady „wytnij-wklej-powiększ". Kolory i liternictwo, zwłaszcza w kontekście dużej ilości występujących onomatopei, pozostawiają wiele do życzenia.
Całość dostarcza rozrywki, ale tylko w dwóch przypadkach: gdy czytelnik jest typem sadomasochisty histerycznie zaśmiewającego się przy złych produkcjach albo okazuje się zatwardziałym fanem marvelowskich wyczynów z ostatnich lat.
„The New Avengers"
Scen. Brian Michael Bendis
Rys. David Finch
Wyd. Mucha Comics
Cena 69 zł
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.