Warto czytać: „Diament z Drury Lane”
Coś dla wielbicieli klasyki spod znaku „Olivera Twista” i kryminałów Agathy Christie. Ale też dla fanów historii takich jak Seria Niefortunnych Zdarzeń czy pełnego teatralnej pasji „Upiora w operze”.
Książka Julii Golding ma co najmniej trzy, widoczne na pierwszy rzut oka, zalety dobrego czytadła: wciągającą akcję, intrygujące tło zdarzeń oraz bohaterkę – rezolutną, dzielną i samodzielną nastolatkę.
Ma też zalety ukryte, objawiające swoją wartość z czasem. Jak tytułowy diament, który udaje się wyłowić spośród szklanych świecidełek – błyszczących, kuszących i prowokujących do niecnych czynów, ale tanich.
„Diament z Drury Lane” w miarę lektury odkrywa swe szlachetne szlify. Popartą naukowymi badaniami wiedzę, dzięki której autorka tak dobrze rozpoznała realia XVIII-wiecznego Londynu. Pasję do teatru i literatury tamtego okresu, jaką między wierszami potrafi zarazić czytelnika oraz dyskretną promocję niemodnych dziś zasad i wartości: szlachetności, uczciwości, oddania i lojalności.
Drury Lane to autentyczny londyński teatr – jego historia zaintrygowała Julię Golding podczas badań do doktoratu z literatury angielskiej. Zaczęła zastanawiać się, jak mogło wyglądać życie w jego kulisach w XVIII wieku. Wyobraźnia podsunęła jej postać sieroty, podrzuconej jako niemowlę na próg teatru. Osóbki, w chwili rozpoczęcia akcji dwunastoletniej, dla której zatrudnieni w teatrze ludzie są jedyną rodziną. Dzięki nim zyskała sporą wiedzę i zaskakująco różnorodne umiejętności. Inne doświadczenia przyniosły jej okolice Covent Garden i Drury Lane (tj. tradycyjnego kwartału londyńskich teatrów, pełnego zaułków i nie całkiem bezpiecznego towarzystwa).Nauczyła się tu radzenia w mrocznych realiach: biedy, slumsów i rozgrywek ulicznych gangów.
Autorka wierna realiom historycznym nie tylko oddała klimat XVIII-wiecznego Londynu, przywołała też, mniej lub bardziej epizodycznie, postaci ówczesnego świata polityki i kultury: króla Jerzego III, premiera Pitta czy admirała Nelsona.
Jedyna, minimalna skaza, jaka pojawia się na „Diamencie…” to imię bohaterki (Katarzyna „Kicia” Królewska). Zdrobnienie, które choć miękkie, odrobinę zgrzyta. Ale może to kwestia gustu.
„Diament z Drury Lane”
Julia Golding
wyd. Egmont
Warszawa 2010
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.