Warszawski thriller w czterdziestu odcinkach
Na portalu wydawnictwa Ha!art ukazał się pierwszy odcinek powieści Łukasza Orbitowskiego „Warszawiacy”. Znając twórczość polskiego mistrza grozy, można przypuszczać, że szykuje się mocna rzecz osadzona w realiach stolicy.
Łukasz Orbitowski, specjalizujący się w fantastyce i literaturze grozy, wyrasta na polskiego Stephena Kinga, o czym świadczyć może sukces jego ostatnich książek („Tracę ciepło”, „Święty Wrocław”, „Nadchodzi”). Orbitowski, będący prawdziwą kopalnią pomysłów, nie ogranicza się jednak do ubierania ich w formę książkową – jest również współautorem gry fabularnej „Bakemono” i scenariusza do filmu „Hardkor 44”. Jego najnowszy literacki koncept również opierać się będzie na pewnym odstępstwie od tradycyjnej formy – przygotowuje bowiem powieść w odcinkach.
Tradycja i współczesność
Skąd taka forma?
– Miałem pomysł, z którym nie wiedziałem, co zrobić. Formuła nie pasowała do normalnej powieści. Myślałem o komiksie czy czymś podobnym – mówi Orbitowski. – A tu zjawił się Piotr Marecki w towarzystwie swojego entuzjazmu. Uzgodniliśmy wszystko przy kawie i jest.
– Chciałem nawiązać do popularnych w XIX i na początku XX wieku powieści drukowanych cyklicznie w czasopismach – dodaje Marecki, redaktor naczelny wydawnictwa Ha!art. – Myślałem o pozyskaniu do tego projektu pisarza pierwszoligowego i poczytnego. Orbitowski jest takim pisarzem.
Autor „Świętego Wrocławia” ma nie byle jakich poprzedników – dość wspomnieć, że w odcinkach ukazywały się najważniejsze powieści Prusa, Reymonta, Sienkiewicza czy Żeromskiego. Po długotrwałym okresie zapaści takiej formy publikacji odzyskała ona popularność w ostatnich latach, gdy wykorzystywało ją wiele dzienników i czasopism.
Zazwyczaj jednak był to rodzaj inteligentnej zabawy w pisanie (swego czasu czytelnicy „Polityki” mieli dopisać kolejne odcinki powieści rozpoczętej przez Jerzego Pilcha). Częściej jednak tworzono na łamach prasy bądź na internetowych portalach „powieści wielogłosowe”, w których każdy odcinek pisany był przez innego autora.
Pomysł Orbitowskiego to powrót do klasycznej autorskiej formy powieści w odcinkach. Warto przypomnieć, że w 2006 roku na łamach "ŻW" drukowaliśmy w tej formie powieść Artura Górskiego "Al Capone w Warszawie".
Horror na Pradze
„Warszawiacy” prowokują do porównań z „Lalką” – wszak najsłynniejsza warszawska powieść też ukazywała się w odcinkach. Czy Orbitowski chce iść tym tropem?
– Mocuję się z duchami, ale nie z potężnym widmem Bolesława Prusa. W tytule chodzi o coś innego – mówi. – Mieszkam w Warszawie, ale na prawach rezydenta. Czyli mogę robić zdjęcia, a nie dłubać piórem w tkance miasta. „Warszawiacy” są, będą, stają się powieścią sensacyjno-kryminalną z wiodącym wątkiem fantastycznym. Seks i przemoc, wartka akcja z wykorzystaniem walorów miasta. Także historycznych. Myślę, że wielbiciele solidnych thrillerów będą dobrze się bawić.
Wydawca zdradza nieco więcej fabularnych pomysłów: ma to być współczesna opowieść, odnosząca się do wydarzeń historycznych, przede wszystkim rzezi Pragi i klęski insurekcji kościuszkowskiej. Takie tło Orbitowski wykorzystuje do snucia historii z pogranicza horroru i fantastyki, opisując, jak powstałe wówczas podziemne państwo duchów zaczyna przenikać się ze światem rzeczywistym. Tak więc Praga – po książkach Masłowskiej, Chutnik, Rejmer czy Strachoty – znów staje się bohaterem literackim. Tym razem jednak będzie to Praga z pogranicza koszmaru.
Tylko jego książka
Jak przystało na wymogi powieści w odcinkach, „Warszawiacy” pisani będą „na gorąco”. Na razie powstały dwa odcinki, całość obmyślona jest na 40 ukazujących się co tydzień.
– Tu dużo może się zmienić – przyznaje jednak autor. – Co, jeśli rozczaruję do siebie czytelników albo i wydawcę? Przecież wkraczam na nieznany sobie teren. A z drugiej strony, mam ogromną wiarę w tę opowieść, że chwyci i się spodoba. Innymi słowy, chodzi o dobrą zabawę. Moją, czytelników. Tak długo, jak będzie fajnie im, mnie, wydawcy – będziemy razem.
Każdy odcinek ma się kończyć zawieszeniem akcji w najbardziej istotnym momencie, by czytelnicy z niecierpliwością czekali na dalszy ciąg. Będzie też można na bieżąco komentować rozwój fabuły. Historia pokazała, że takie rozwiązanie jest pożyteczne – Reymont przyznawał, że „Ziemia obiecana” wyglądałaby inaczej, gdyby nie konstruktywne opinie śledzących na bieżąco akcję czytelników.
Orbitowski jest nieco innego zdania: komentarze – tak, sugestie – nie. – Komentarz może wpływać na fabułę, otworzyć mi oczy na rozwiązanie, które wcześniej umknęło – mówi. – Ale poprzestaniemy na tym. Książka jest moja, gdy ją piszę, a czytelnika, kiedy ukazuje się drukiem. Niech to się nie zmienia.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.