Czego nie ujawnia ratusz
Urzędnicy od niemal trzech miesięcy nie chcą ujawnić radnym, kto w gabinecie Hanny Gronkiewicz-Waltz pracuje na umowy-zlecenia i o dzieło. W Lublinie podobne dane bez problemów podano.
W październiku radny PiS Jarosław Krajewski próbował dowiedzieć się, kogo zatrudnia prezydent miasta nie na etat. Pytanie uzasadniał tym, że warto, by warszawiacy „mieli świadomość, na jakie cele są przeznaczone środki pochodzące z szeroko pojętych danin publicznych”.
– Mam przypuszczenie, że dla gabinetu mogli pracować bliżsi lub dalsi znajomi czołowych polityków miejskich – tłumaczy Krajewski.
Trudne pytania
Odpowiedź dostał kilka dni temu, po prawie trzech miesiącach. Urzędnicy odmówili ujawnienia danych, twierdząc m.in., że nie ma powodu, by przyjąć, że sposób wydawania pieniędzy przez jednostkę samorządu może być kontrolowany przez poszczególnych obywateli. Dodatkowo urząd miasta uzasadnia odmowę tym, że takie dane to informacja przetworzona (czyli taka, którą urzędnicy muszą specjalnie przygotować).
Jedyne, co wiadomo, to fakt, że od 1 stycznia do 22 października 2010 r. takich umów o dzieło i na zlecenie było nie mniej niż 230.
Podobne pytanie zadała miejskiemu Biuru Edukacji radna PO Małgorzata Żuber-Zielicz. Odpowiedź, niezawierającą co prawda nazw firm i danych osobowych, otrzymała po trzech tygodniach. – Już dalej nie pytałam, ale uważam, że takie dane osobowe powinny być jawne – wyjaśnia Żuber-Zielicz.
Jedno ze zleceń w Biurze Edukacji, opiewające na 10 tys. zł, było zawarte z osobą fizyczną na współpracę z mediami i organizowanie konferencji w biurze. Tymczasem w Wydziale Prasowym ratusza pracuje kilkanaście osób.
– Chodziło o opracowanie dużej liczby danych o sześciolatkach. Było tego tyle, że sami nie dawaliśmy rady i zatrudniliśmy do pomocy osobę. A danych nie podawaliśmy, bo taką mieliśmy wykładnię miejskiego Biura Prawnego – tłumaczy Jolanta Lipszyc, szefowa Biura Edukacji.
Chcieliśmy zapytać o umowy Tomasza Andryszczyka, p.o. rzecznika miasta. Mimo kilkukrotnych telefonów i SMS-ów nie odpowiedział.
Kto zarabia w UM
O komentarz do sprawy poprosiliśmy prawniczkę Programu Przeciw Korupcji Fundacji Batorego Annę Wojciechowską.
– To, że ratusz nie chce przekazać informacji o zleceniach, świadczy o niezrozumieniu roli obywateli i samorządu – mówi Wojciechowska. – Władze samorządowe pochodzą z wyborów bezpośrednich i wyborcy mają prawo dowiedzieć się, jak wydawane są publiczne środki.
Główny inspektor ochrony danych osobowych twierdzi, że jeśli chodzi o dane udzielane w trybie dostępu do informacji publicznej, decyduje organ, który takie dane posiada. Czyli w tym przypadku ratusz. – Przejrzystość i jasność wydatków publicznych to jedne z podstawowych zasad, którymi powinna kierować się pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz – postuluje radny Krajewski. – Absurdem jest tłumaczenie ratusza, że przygotowanie zestawienia umów będzie „dużym nakładem pracy”. Przecież w Biurze Edukacji się udało. W tej sprawie złożę zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego – zapowiada.
Kolejnym argumentem za ujawnieniem wykazu umów jest to, że np. radnym w Lublinie podobne dane udało się uzyskać bez problemu. Dotyczyło to 2006 r. Urzędnicy przygotowali wykaz 762 umów – z nazwą zleceniobiorcy, przedmiotem umowy i kwotą, jaką zarobił.
– Czekam na decyzję SKO i jestem przekonany, że te dane w końcu będą jawne – podsumowuje Krajewski.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.