Samochodowa czystka
Odebranie służbowych samochodów i ryczałtów na benzynę oraz nagany dla miejskich urzędników. To efekt naszego zeszłotygodniowego artykułu „Prywatne jazdy ratusza”.
Opisaliśmy w nim, jak wysocy urzędnicy ratusza używają służbowych aut do celów prywatnych.
Chodziło o Szymona Krupę – dyrektora Biura Informatyki, Tomasza Myślińskiego – dyrektora Biura Geodezji, Wiesława Wilczyńskiego – szefa Biura Sportu i Rekreacji, Ewę Gawor z Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego oraz Jarosława Jóźwiaka – wicedyrektora gabinetu politycznego prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Ujawniliśmy także, że niektórzy kierowcy z urzędu miasta pracują ponad 300 godzin w miesiącu. Jest to niezgodne z prawem pracy.
Każdemu według „zasług”
Ratusz zapowiedział wyjaśnienie sprawy. Decyzje zapadły wczoraj. – Dwóch dyrektorów biur dostało pisemne upomnienia – mówi Tomasz Andryszczyk, p.o. rzecznika prasowego ratusza.
Jak udało nam się ustalić, nagany z wpisaniem do akt otrzymali Szymon Krupa i Tomasz Myśliński. Ten pierwszy za jazdy służbowym autem z kierowcą z domu do pracy oraz wysyłanie samochodu po wychodzącą z pracy żonę. Drugi został upomniany za wyjazdy na weekendy poza Warszawę. Nagany nie wiążą się z karami finansowymi, ale nieoficjalnie wiadomo, że będą brane pod uwagę przy przyznawaniu premii.
Mniejsze konsekwencje poniósł dyrektor Wilczyński, którego służbowy kierowca przywoził i odwoził z pracy. Wzięto pod uwagę jego tłumaczenia, że pełni jednocześnie dwie funkcje w urzędzie i na obydwu stanowiskach pracuje w pełnym wymiarze godzin. Niemniej jednak samochód, który dotychczas był do dyspozycji Biura Sportu, został zabrany. Teraz Wilczyński, tak jak zdecydowana większość dyrektorów, będzie zamawiał urzędowe auto z ogólnodostępnej floty.
– Odebrano też ryczałty na benzynę Jarosławowi Jóźwiakowi i Ewie Gawor, choć należy zaznaczyć, że sami to wcześniej zaproponowali – dodaje Andryszczyk. Jak ustaliło „ŻW”, obydwoje korzystali z służbowych samochodów, mimo że jednocześnie pobierali ryczałty paliwowe, które przysługują urzędnikom jeżdżącym własnymi autami w celach służbowych. Z tego tytułu dostawali po prawie 600 zł miesięcznie.
Czemu nagany dostało tylko dwóch dyrektorów? – Sankcje muszą być adekwatne do popełnionych wykroczeń. Skoro one nie były identyczne, to nie mogliśmy też zastosować dla każdego jednakowych kar – tłumaczy Andryszczyk. I zapewnia, że teraz niemożliwa już będzie sytuacja, w której dyrektor biura, do którego jest przypisany samochód, jednocześnie pobiera ryczałt.
Dobrze, ale...
To niejedyne konsekwencje naszych publikacji. Już w środę, w dniu ukazania się artykułu w„Życiu Warszawy”, kontrolę w urzędzie miasta zapowiedziała Państwowa Inspekcja Pracy.
– Od piątku nasi inspektorzy sprawdzają czas pracy kierowców – wyjaśnia Majka Kacprzak-Rawa, rzecznik prasowy Mazowieckiej Inspekcji Pracy. – Jeszcze za wcześnie, by przesądzać, kiedy poznamy efekty ich pracy – dodaje.
W ostrych słowach urzędników krytykowały opozycja i organizacje pozarządowe. Eksperci z Transparency International twierdzili, że opisane przypadki wymagają natychmiastowego odsunięcia takich osób od pracy na kierowniczych i kluczowych stanowiskach. Jak oceniają reakcje prezydent miasta?
– To krok w dobrym kierunku. Widać jednak, że wykorzystywanie floty nie jest na bieżąco monitorowane. A powinno – mówi Marek Krasuski z Transparency International Polska. – Warto też przyjrzeć się, jak poszczególne biura wykorzystują przypisane im samochody. Wtedy byłoby wiadomo, czy naprawdę ich potrzebują. Taka analiza mogłaby doprowadzić do redukcji wydatków na transport, a z pewnością je zracjonalizować – dodaje ekspert.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.