Chcą go zabić, walczy o dzieci
Skruszony gangster Krzysztof M. ps. Bajbus, na którego kompani wydali wyrok śmierci, chce odzyskać dzieci. Rodzina obawia się o ich bezpieczeństwo.
W styczniu 2008 r. w Kobyłce zastrzelono 35-letnią Annę M., żonę „Bajbusa”. To była zemsta przestępców za to, że aresztowany Krzysztof M. zaczął sypać.
Mimo tej zbrodni gangster nie wycofał zeznań, które pogrążyły wielu jego kompanów. Zyskał status tzw. małego świadka koronnego (nie otrzymuje nowej tożsamości, nie ma pełnej ochrony, podlega karze). Biorąc pod uwagę współpracę ze śledczymi, sąd złagodził M. karę za udział w zabójstwie – dostał tylko sześć lat. Za to mokotowski gang wydał na „Bajbusa” wyrok śmierci.
Po zabójstwie Anny M. dwójką nastoletnich dzieci zaopiekowała się matka zabitej. Jest ona ich opiekunem prawnym. Do stycznia cała trójka miała policyjną ochronę. – Do teraz nie czuliśmy zagrożenia – opowiada teściowa „Bajbusa”.
W środę Krzysztof M. opuścił areszt. Wieczorem pojawił się pod swoim domem w Kobyłce. Nikt mu nie otworzył. Zaczął więc wchodzić przez okno. Jego teściowa wezwała policję.
– Przyjechaliśmy na miejsce, ale byli tam funkcjonariusze z CBŚ. Odjechaliśmy – mówi Tomasz Sitek z wołomińskiej policji.
Krzysztof M. wszedł do domu. – Najpierw uciekły dzieci, potem ja – mówi teściowa gangstera. – Zdążyłam jeszcze usłyszeć od zięcia, że wrócił i będzie walczył o dzieci. Ale one nie chcą z nim być.
Mężczyzna nie stracił praw rodzicielskich. W ub. roku jego teściowa złożyła taki wniosek w sądzie w Wołominie. Do dziś nie został rozpatrzony. Dlaczego?
– Nie mogę tego ujawnić, część materiałów z tego postępowania jest poufna – mówi Joanna Adamowicz z Sądu Okręgowego dla Warszawy-Pragi.
Wczoraj dzieci Krzysztofa M. nie były w szkole. – Obawiamy się o ich bezpieczeństwo. Dawni koledzy ich ojca są zdolni do wszystkiego. A te dzieci sporo przeżyły. Straciły matkę – mówią ich opiekunowie.
Potwierdzają to policjanci i prokuratorzy rozpracowujący gang mokotowski. Adam Mularz, szef stołecznej policji, mówi, że rodzina może zwrócić się o ochronę do komendy w Wołominie.
Wczoraj babcia dzieci zgłosiła się do rzecznika praw dziecka, a dziś jedzie do ministra sprawiedliwości.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.