Jak Wola staje się mekką artystów
Wola – dzielnica szczęścia. Tak przynajmniej promują ją organizatorzy Wola Art. Czy wystawami w witrynach aptek i warzywniaków uda się im przekonać do tego mieszkańców?
Rozpoczynający się w sobotę festiwal to największa impreza promująca Wolę. Ale nie tę słynącą ze starych fabryk i nowoczesnych biurowców. – Chcemy zmienić wizerunek dzielnicy. Przyciągnąć tu artystów. Pokazać, że jesteśmy otwarci nie tylko na inwestycje, lecz także na sztukę – mówi Anna Fiszer-Nowacka z urzędu dzielnicy.
Fiszer od dwóch lat czuwa nad organizacją Wola Art. W tym czasie festiwal bardzo się zmienił. Z zapoczątkowanej w 2004 r. zaściankowej imprezy, prezentującej głównie dokonania dzieci i seniorów działających w domach kultury, przerodził się w wykraczającą poza mury lokalnych galerii prezentację sztuki współczesnej. Wciąż jednak nie jest zauważany.
Można się było o tym przekonać podczas ubiegłorocznej edycji. Między rozsypanymi po dzielnicy pracami, m.in. Huberta Czerepoka, Joanny Rajkowskiej czy Piotra Wysockiego, zwiedzających miał wozić specjalny autobus. W efekcie podróżowali nim głównie dziennikarze i artyści. Mieszkańców zainteresowanych wydarzeniem można było policzyć niemal na palcach jednej ręki.
Tym, którzy postawili sobie za cel promocję dzielnicy, nie udało się nagłośnić stworzonego w tym celu festiwalu. Nie udało się także zaadaptować na działalność kulturalną opuszczonego wolno stojącego budynku przy ul. Ciołka. To tu w 2007 r. odbywały się najciekawsze prezentacje poprzednich edycji.
– Niestety, nic nie możemy tutaj zrobić, bo okazało się, że do nieruchomości są roszczenia dawnych właścicieli – tłumaczą urzędnicy.Ale kultura ma na Woli gościć częściej, stąd też nowa forma festiwalu. Wola Art tym razem potrwa nie tydzień a dwa. Prace 50 artystów (m.in. piosenkarek Marii Peszek i Agi Zaryan, aktora Krzysztofa Pieczyńskiego i plastyczki Jadwigi Sawickiej) będą prezentowane przy głównych ulicach, m.in. Żelaznej i Chłodnej, w witrynach sklepów i punktów usługowych. Elementem każdej pracy będzie czarny zeszyt Moleskine – taki, w jakim Pablo Picasso szkicował, a Ernest Hemingway notował pomysły na nowe powieści. Wszystkie prace mają być interpretacją głównego hasła festiwalu „Poszukaj szczęścia na Woli“. Czy to przekona mieszkańców do zwrócenia uwagi na imprezę?
Wola Art potrwa do 30 listopada. Dokładny program dostępny jest na stronie wola.art.pl.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.