Domowe pielesze, czyli festiwal w sieci
Tytuł: „DocBoat“, cel: promocja kina dokumentalnego, przestrzeń: wirtualna. Rozpoczęty właśnie festiwal to jedyna impreza filmowa niemal w całości osadzona w Internecie.
Pełnometrażowe filmy dokumentalne wciąż rzadko kiedy trafiają na duży ekran – ubolewa Dariusz Kowalski, który wraz z żoną Lucyną koordynuje rozpoczęty w piątek festiwal DocBoat – Warsaw Nonfiction e-fest. – Sieć to najprostszy sposób na dotarcie do szerokiego grona odbiorców – dodaje i zaprasza do odwiedzenia strony www.iplex.pl.
Umieszczonych jest tu 60 filmów festiwalowych. Wystarczy kliknąć w tytuł, by w domowym zaciszu bezpłatnie obejrzeć wybrany dokument.
W 100 wioskach...
Pomysłodawcy imprezy postawili sobie za zadanie przede wszystkim promocję zaangażowanego kina światowego. A mają w tym doświadczenie, ponieważ Kowalski współtworzył już jeden z najciekawszych festiwali o prawach człowieka w filmie – WatchDocs.
– Szukaliśmy filmów nieznanych polskiej widowni, ale uznanych przez krytykę, nagradzanych na międzynarodowych festiwalach – mówi Kowalski. Poszukiwaniom przyświecało – chętnie przywoływane przez dyrektora festiwalu – powiedzenie o 20-latku, który podróżował po 100 wioskach, i 100-latku, który nigdy nie ruszał się z jednej wioski. – Mimo różnicy wieku o życiu wiedzą to samo. Chcemy więc zabrać widzów w jak najbardziej różnorodną podróż – mówi Kowalski.
... i na dnie jeziora
Festiwalowe filmy są posegregowane tematycznie. W bloku „H2O” zobaczymy dokumenty poświęcone środowisku naturalnemu, „Zmiana” – transformacjom politycznym, „Sąsiedzi” – stosunkom międzynarodowym, np. między Palestyną a Izraelem, „Meksyk” – życiu w tym właśnie kraju.
W niedzielę o godz. 19 prezentacji w sieci będzie towarzyszył pierwszy pokaz w plenerze. Na barce „transFORM”, zacumowanej nieopodal mostu Świętokrzyskiego, można zobaczyć jeden z nielicznych filmów polskich twórców – Sławomira Grünberga i Ewy Pięty.
Ich „Płonący facet” to dokument poświęcony festiwalowi w Nevadzie, gdzie na dnie wyschniętego jeziora odbywa się festiwal wolności. Na imprezie, która co roku przyciąga dziesiątki tysięcy gości pragnących spalić symboliczną kukłę mężczyzny, występ planuje m.in. grupa Łódź Kaliska.
Grand Prix Vistula River Festiwal ma swój konkurs. Zakwalifikowano do niego 16 dokumentów, w tym „Dzieci Wehrmachtu” Mariusza Malinowskiego, „Sekretne życie Szekspira i Wictora Hugo” Yulene Olaizola i „Rachel” Simone Bitton.
Filmy ubiegające się o Grand Prix Vistula River ocenia profesjonalne jury, w którego skład weszli m.in. Martichka Bozhilova, bułgarska producentka, Andrzej Titkow, reżyser, i Roman Kurkiewicz, dziennikarz.DocBoat, który odbywa się w ramach festiwalu Przemiany, potrwa do końca miesiąca. Program na www.docboat.pl.
Zobaczymy takżeWydarzeniem towarzyszącym festiwalowi jest retrospektywa twórczości Sławomira Grünberga, który od lat 80. na stałe mieszka w USA. Reżyser i operator portretuje zarówno życie emigracji, jak i przybliża zjawiska społeczne za oceanem, czego dowodzi m.in. film „Płonący facet”. Chętnie też odnosi się do historii ojczyzny, co widać m.in. w jego najnowszym filmie „Namaluj, co pamiętasz” – opowieści o Mayerze Kirshenblatcie, polsko-kanadyjskim malarzu żydowskiego pochodzenia.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.