Jennie Dielemans „Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym" * * * *
Plaża, palmy, sączenie drinków nad basenem i niczym nie zmącony odpoczynek – raj? Niekoniecznie. Raczej perfumowane piekło, o czym w swoich reportażach pisze szwedzka dziennikarka.
Książka szwedzkiej autorki, bezlitośnie punktująca wstydliwe strony przemysłu turystycznego, ukazuje się w szczególnym momencie. W ostatnich latach przemysł ten zaczął bowiem nieco chwiać się w posadach, nadwerężony globalnym kryzysem finansowym, kataklizmami (pamiętne spustoszenia, jakich w tajlandzkim „turystycznym raju" dokonało tsunami w roku 2004) oraz niespokojną sytuacją polityczną w krajach arabskich. Doprowadziło to do znaczącego zawężenia usług oraz – przykład z naszego poletka – spektakularnego bankructwa kilku cenionych biur podróży. Jednak wciąż jeszcze dla wielu egzotycznych krajów, gdzie głównym „bogactwem naturalnym" są walory klimatyczne i krajobrazowe, dochody z turystyki stanowią znaczącą część budżetu narodowego. Korzystają z tego kraje Zachodu, ekspediujące na potęgę swoich obywateli na wypoczynek do Tajlandii, Egiptu czy na Karaiby. Reportaże Jennie Dielemans z pewnością nie naruszą tej symbiozy, ale przynajmniej pokażą, że z jednej strony stoją za nią wyzysk, upodlenie i degradacja środowiska, z drugiej zaś – moralna obojętność i bezwzględna pogoń za zyskiem.
Dielemans opisuje kulisy współczesnego przemysłu turystycznego w Wietnamie i Tajlandii oraz na Wyspach Kanaryjskich i Dominikanie. Zaczyna jednak od krótkiego (i niezwykle interesującego) wykładu na temat historii turystyki, która u swego zarania była intelektualną rozrywką dla arystokratycznej młodzieży, wchodzącej w dorosłość za pomocą udziału w Grand Tour, czyli podróży szlakiem największych europejskich arcydzieł architektury i sztuki. Przez długie lata turystyka była nierozerwalnie związana z kulturą, a bezczynne leżenie na plaży (czyli ideał dzisiejszej turystyki zorganizowanej) było nie do pomyślenia. Dość przypomnieć, że opalenizna była powodem do wstydu, ponieważ sugerowała przynależność do najniższej grupy społecznej zmuszonej do pracy fizycznej. (jeszcze w 1925 roku hitem mody w krajach Zachodu były preparaty usuwające opaleniznę). Wprowadzana przez niektóre kraje – w tym nazistowskie Niemcy – idea opiekuńczego państwa wylansowała model wczasów dla robotników. Z czasem przywilej odpoczynku stał się domeną ludzi zamożnych, wreszcie, kiedy ceny wycieczek stały się przystępne, podróżować zaczęli wszyscy, a wyjazd zorganizowany okazał się turystycznym standardem. W miarę tani, łatwo dostępny i sformatowany niczym jedzenie w McDonald'sie, stał się normą. Nie wymaga ani zaangażowania, ani inwencji. W tym braku wyrafinowania nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że za gładką fasadą niezobowiązującego urlopu kryje się fałsz i obłuda.
„Witajcie w raju" ma siłę rażenia podobną do „No Logo", słynnego alterglobalistycznego manifestu Naomi Klein. Dielemans zrównuje biura podróży z krytykowanymi przez Klein międzynarodowymi korporacjami – według szwedzkiej autorki łączy je to samo ujednolicanie własnych produktów, ten sam wyzysk taniej siły roboczej, taki sam destrukcyjny wpływ na ekonomiczny i społeczny krajobraz, a także (co ma w przypadku turystyki ogromne znaczenie) na środowisko naturalne. „Witajcie w raju" jest wezwaniem skierowanym do biernych turystów: Otrząśnijcie się ze swojego snu o raju. Wasze pięciogwiazdkowe hotele, baseny, strzeżone plaże i bungalowy to tylko lukrowany pozór beztroski i wolności, zaprogramowany w najdrobniejszych szczegółach przez turystyczną machinę. Złudne bogactwo programu każdego pobytu zorganizowanego potwierdza iluzoryczną wolność wyboru, sformułowaną przez Klein jako główna zasada działania bezdusznych korporacji („No choice"). Dzisiejszy turysta, którego świadomość uśpiona została fakultatywnymi wycieczkami, sklepami bezcłowymi i szwedzkim (nomen omen!) stołem, jest w istocie tylko kółkiem w maszynie. Czy jednak wystosowany przez Dielemans apel, mający trafić do świadomości zblazowanych wczasowiczów, zdoła ich przekonać?
Dziennikarz szwedzkiej gazety „Aftonbladet" napisał ironicznie, że książka Dielemans powinna być dodawana do każdego przewodnika turystycznego. Gdyby tak się stało, przemysł turystyczny zachwiałby się w posadach.
Jennie Dielemans
„Witajcie w raju. Reportaże o przemyśle turystycznym"
tłum. Dominika Górecka
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.