Co wolno na Starówce
Kwiaty w donicach – „ciekawe“. Reklama piwa na parasolach – tylko na 15 cm. Koncerty na pl. Zamkowym – tylko ciche Ratusz określa, co można na Starówce.
Gabinet prezydent Warszawy przygotował projekt zarządzenia, które ma uporządkować turystyczne i gastronomiczne życie na Starym Mieście, w Ogrodzie Saskim, parku Ujazdowskim, na Chmielnej i ul. Kubusia Puchatka. To spis szczegółowych zaleceń, zakazów i nakazów dla restauratorów i organizatorów imprez.
Najważniejsza decyzja: na pl. Zamkowym i Starym Rynku nie będzie głośnych i hucznych koncertów. Tu będą mogły odbywać się tylko uroczystości „prestiżowe dla stolicy“ – parady, defilady, jarmarki czy wystawy plenerowe.
– Może tam być jazz czy muzyka poważna, ale na pewno nie rock czy „Wolna Białoruś“ – stwierdza wicedyrektor gabinetu prezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak.
Rock szkodzi eksponatom
Właśnie od koncertu „Wolna Białoruś“ zaczęła się historia powstawania dokumentu.
– Po tym bardzo hucznym wydarzeniu były protesty m.in. Zamku Królewskiego. Mówiono, że dźwięk szkodzi eksponatom. Starówka jest wpisana na listę zabytków UNESCO, więc wymaga szczególnych starań. Powtarzają się też protesty mieszkańców. Postanowiliśmy więc ostatecznie przygotować zasady, co na Starówce wolno, a czego nie – stwierdza dyrektor Jóźwiak.
Zapewnia jednak, że nie chodzi w tym dokumencie o to, by życie towarzyskie i turystyczne na Starym Mieście zamarło. A o to, by wyważyć interesy mieszkających tam warszawiaków, restauratorów i turystów. Urzędnicy sugerują, by huczne imprezy przenieść na Podzamcze. Tam miasto chce na własny koszt doprowadzić specjalną linią energetyczną umożliwiającą wygodniejsze nagłośnienie i oświetlenie imprez.
Kwiatki tylko do metra
Projekt dokumentu reguluje też bardzo szczegółowo wygląd ogródków restauracyjnych. Nie można w nim np. zainstalować dystrybutora z piwem czy lady chłodniczej z lodami.
Zabronione są np. plastikowe krzesła, stoliki i parasole, a na Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie także podesty pod stolikami. Te ostatnie dopuszczalne są już na bruku Starówki. – Wyremontowany Trakt ma równą i ładną nawierzchnię. Nie potrzeba desek i koszmarnych kolorowych wykładzin – ocenia Jóźwiak. – Chcemy też zniechęcać restauratorów do grodzenia ogródków.
Miejski konserwator zabytków Ewa Nekanda-Trepka wymyśliła też ograniczenia dotyczące roślinności. W ogródkach można wystawiać tylko „naturalną, niską roślinność o ciekawych, nieprzysłaniających elewacji elementach kompozycyjnych“. Wraz z donicą nie mogą przekraczać 1 metra. Ograniczenia dotyczą artystów i osób handlujących obrazami. Swoje dzieła mogą sprzedawać tylko z malarskich sztalug. Koniec ze stawianiem obrazów na ziemi. Nie można też handlować w samym Barbakanie, bo to blokuje przejście.
Kto ma tego wszystkiego pilnować? Ratusz chce powołać pełnomocnika, który będzie koordynował działania artystyczne na Starówce, Trakcie czy parkach oraz konsultował się z Wydziałem Estetyki miasta i oceniał, jaki wygląd ogródków jest dopuszczalny, a jaki nie.
Będą konsultacje
Środowiska restauratorów i przedsiębiorców ze Starego Miasta i Traktu Królewskiego zareagowały wczoraj nerwowo. – Co to za zarządzenie?! Nie dość, że turystów jak na lekarstwo, to jeszcze będziemy teraz kwiatki wyrównywać, krzesła wymieniać, płotki przestawiać – denerwowali się wczoraj.
– To są nasze propozycje, które będą teraz poddane konsultacjom z różnymi środowiskami. Mam nadzieję, że do połowy września uda się je zakończyć. A dokument wszedłby w życie 1 stycznia 2010 r., tak by restauratorzy, planując ogródki na przyszły sezon, mogli się przygotować – uspokaja współtwórca zarządzenia Jarosław Jóźwiak.
– Cześć zarządzenia powiela wcześniejsze zalecenia konserwatora zabytków, np. możliwość umieszczania reklam tylko na falbance parasola – mówi Maciej Kurek z zarządu Stowarzyszenia Prywatnych Przedsiębiorców Warszawskiego Traktu Królewskiego. Dodaje jednak, że nowy dokument dodaje wiele nowych obostrzeń. Niektóre zbyt szczegółowe, a przez to nieracjonalne. – Ustawiłem przed wejściem stylowe latarnie z koszami kwiatów. Pomysł ściągnąłem z Luksemburga. Zasłaniają elewację. Będę musiał je usunąć, jednak czy nie są ładniejsze niż schowany za nimi odrapany mur kamienicy? – denerwuje się Roman Popowski z Zapiecka.
Największe zdziwienie budzą „ciekawe“ kwiaty. – A kto będzie oceniał, czy np. pelargonie są ciekawe? – pyta Zawistowski. – A kaktusy?
– Czy u nas wszystko musi być zarządzone – wtóruje Jacek Zawistowski, wiceprezes Warszawskiej Izby Przedsiębiorców, prowadzący cztery restauracje na Starówce. – Przecież to my inwestujemy w wystrój i nie można nam narzucać aż takich szczegółów. A poza tym dlaczego urzędnicy myślą, że mają lepszy zmysł estetyczny niż restauratorzy?
Sugerują, by ratusz zamiast wymyślać, co wolno, a czego nie, zadbał, by na Starówce coś się działo. – Bo co z tego, że będziemy mieli wymiarowe parasole i pod sznurek przystrzyżone kwiatki, jeśli klienci do nas nie przyjdą – mówi Popowski.
Co sądzisz o urzędniczych zaleceniach? Wyraź swoją opinię!
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.