Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Sądowe podchody do drugiej linii metra

Robert Biskupski 24-07-2009, ostatnia aktualizacja 25-07-2009 17:11

Warszawa może stracić część z prawie trzech miliardów złotych unijnej dotacji na budowę drugiej linii metra, które musi wydać do końca 2013 r. Podwód? Protesty i skargi opóźniają rozpoczęcie prac.

Stacja Nowy Świat
źródło: materiały prasowe
Stacja Nowy Świat
Stacja metra II linii metra Świętokrzyska
źródło: materiały prasowe
Stacja metra II linii metra Świętokrzyska

Hiszpańska firma Mostostal Warszawa złożyła przedwczoraj do sądu skargę na werdykt Krajowej Izby Odwoławczej. Zarzuca zwycięskiemu konsorcjum Astaldi – Gulermak – Przedsiębiorstwo Budowy Dróg i Mostów wpłacenie wadium nie tam, gdzie trzeba, oraz rażąco niską cenę kontraktu. Poza tym Mostostal zwraca uwagę, że wybrane w przetargu przedsiębiorstwo nie ma doświadczenia w budowie podziemnej kolejki w Warszawie.

Złożyła już protest do przetargu, a po jego odrzuceniu przez komisję przetargową odwołanie do Krajowej Izby Odwoławczej, działającej przy prezesie Urzędu Zamówień Publicznych. Ale i ta nie dopatrzyła się żadnych uchybień. Firma nie składa jednak broni i idzie do Sądu Okręgowego w Warszawie.

„Zarząd Mostostal Warszawa SA przyjął z zaskoczeniem wyrok Krajowej Izby Odwoławczej z dnia 10 lipca br., w którym KIO nie uwzględniła szeregu poważnych zarzutów wobec czynności zamawiającego, dokonanych w przetargu na budowę II linii metra w Warszawie” – napisała w oświadczeniu rzeczniczka spółki Agnieszka Kuźma-Filipek. Nie chciała jednak skomentować sprawy. – Wszystko napisaliśmy w piśmie, czekamy na wyznaczenie pierwszego terminu rozprawy – mówi Kuźma-Filipek.

Polityczne brednie

Urząd miasta uważa te zarzuty za wyssane z palca. – Sprawie przyglądały się komisja przetargowa, Urząd Zamówień Publicznych i Krajowa Izba Odwoławcza – mówi rzecznik ratusza Tomasz Andryszczyk. – Nikt nie znalazł błędów. Wygląda więc na to, że protest Mostostalu jest bardziej polityczny niż merytoryczny.

– Procedury w Polsce są określone przez ustawy. Nasza firma niektórym z nich się dziwi, ale oczywiście podporządkujemy się i spokojnie będziemy czekali na werdykt sądu – dodaje przedstawicielka Astaldi w Polsce Aleksandra Kralkowska.

– Jednak przecież KIO uzasadniła obalenie zarzutów Mostostalu, więc po co powtarzać całą procedurę? Przecież – zamiast chodzić po sądach – firmy mogłyby już wziąć się do roboty.

Unia zabierze pieniądze?

Mostostal złożył skargę na ręce prezesa Urzędu Zamówień Publicznych. Ten ma siedem dni na przekazanie jej do sądu. Z kolei w ciągu 31 dni od jej dostarczenia znany będzie termin pierwszej rozprawy. Miasto nie chce podpisać umowy ze zwycięskim konsorcjum, zanim nie zapadnie werdykt. – Najwcześniej można go się spodziewać na początku września – mówi rzecznik Metra Warszawskiego Krzysztof Malawko. – Nie wiemy jednak, co będzie zawierał. Jeśli będzie dla nas korzystny, to jak najszybciej będziemy starali się podpisać umowę i zacząć prace.

Władze miasta obawiają się jeszcze jednego czarnego scenariusza. Warszawa może stracić część dotacji unijnych, bo całą sumę, czyli 2 mld 973 tys. zł, musi bowiem wykorzystać do końca 2013 r. – Zrobimy wszystko, żeby wykorzystać wszystkie środki – zapewnia rzecznik Andryszczyk. – Na szczęście dla nas statystyki mówią, że 85 proc. tego typu procesów kończy się podtrzymaniem decyzji KIO. Wierzymy, że tak będzie i w tym przypadku.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane