Ciąg dalszy kłopotów fundacji Ja Wisła
Po środowym zatrzymaniu Przemka Paska z fundacji Ja Wisła miasto zażądało od organizatorów rejsów na Bielany wyjaśnień. – Wszystko robimy zgodnie z prawem – twierdzi Pasek.
Pasek wraz z innym członkiem fundacji Piotrem M. zostali zatrzymani przez policję rzeczną w środowe popołudnie, kiedy wypływali właśnie w kolejny rejs na Bielany. Oskarżeni o brak odpowiednich do przewożenia pasażerów uprawnień obydwaj usłyszeli zarzuty narażenia pasażerów na utratę zdrowia lub życia. Rzeczne wyprawy odbywają się w ramach festiwalu Przemiany i są finansowane z miejskich dotacji.
– W związku z zatrzymaniem i prokuratorskimi zarzutami zażądaliśmy wyjaśnień od fundacji. Tylko na ten projekt przyznaliśmy przecież ponad 450 tys. zł. Musimy mieć pewność, że wszystko jest w porządku – mówi Marcin Ochmański, rzecznik ratusza. – Na razie nie ma mowy o zerwaniu współpracy i cofnięciu dotacji. Jeśli jednak oskarżenia się potwierdzą, będziemy musieli zastanowić się, jak ma wyglądać dalsza współpraca.
Nieoficjalnie mówi się, że środowe zatrzymanie może być początkiem końca współpracy fundacji z miastem.
Tymczasem sprawa interwencji policji nie jest jednoznaczna. Jak przyznał Paweł Brzeziński, rzecznik policji rzecznej, kontrola na krypie, którą Pasek woził pasażerów z Portu Czerniakowskiego na Bielany, nastąpiła po anonimowym zgłoszeniu.
– Zgłoszenie, że łódź nie spełnia warunków bezpieczeństwa, otrzymaliśmy w środę rano, po południu przeprowadziliśmy kontrolę – mówił nam wczoraj Paweł Brzeziński. Według Brzezińskiego, anonimowy informator przyszedł osobiście do komisariatu w Porcie Praskim. Jeszcze podczas tej samej rozmowy rzecznik wycofał się ze wszystkiego. – Spotkaliśmy się z tym człowiekiem wcześniej i gdzie indziej – przyznał później.
Ta wersja jest bardziej prawdopodobna, bo o możliwym zatrzymaniu Paska mówiło się w środowisku wodniaków od kilku dni. Tydzień temu w Kinomoście tajniacy zatrzymali na przesłuchanie filmowców. – Tylko dlatego, że mieli dredy, zostali oskarżeni o posiadanie narkotyków – mówi Pasek. – Sam szef fundacji też słyszał o tym, że policja szykuje się „na niego“. – Dziwiłem się nawet, że nie zrobili tego pierwszego dnia rejsów – dodaje.
Policja zarzuca Paskowi, że sternik Piotr M. nie miał odpowiednich uprawnień, łódź nie posiadała przeglądu, ubezpieczenia, atestów sanepidu i straży pożarnej.– To wymogi dla statku pasażerskiego, który zabiera ponad 12 osób. Krypa jest łodzią, na której przewozimy do 12 pasażerów. Mieliśmy na pokładzie trzy leżaki więcej, ale po to, by wystawić je na plaży obok pomnika Saperów. Natomiast sternik kilka godzin wcześniej zdał egzamin i mógł pływać pod moją opieką. Spełniamy wszystkie wymagania związane z bezpieczeństwem.
Dodaj swoją opinię
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.