Chętniej piją i jadą samochodem
Edukować, ograniczyć dostępność alkoholu, a recydywistom konfiskować auta – to pomysły na pijanych kierowców.
Kampanie uświadamiające skutki jazdy po alkoholu i policyjne kontrole nie na wszystkich działają. W ubiegłym roku złapano o 6 tys. więcej kierowców na rauszu – wskazują dane Komendy Głównej Policji.
– Małpki niewątpliwie mają na to wpływ. Ludzie kupują je i liczą, ile maksymalnie mogą wypić, żeby móc jechać. Najpierw jadą na minimalnej dawce alkoholu, ale później jeśli nikt ich nie złapie, próbują na większej – komentuje Krzysztof Brzózka, były szef PARPA. – Problem w tym, że obecności alkoholu nie postrzegamy jako zła – dodaje.
Połowa piła dużo
Święta, koniec weekendów, popularne imieniny – wtedy kierowcy najczęściej sięgają po alkohol, a później, także z przyzwoleniem bliskich, wsiadają do samochodu. Np. w Wigilię 2018 r. zatrzymano 119 nietrzeźwych kierujących, a w ubiegłoroczną – już 170.
W minionym roku – jak wynika z danych KGP – policjanci drogówki zatrzymali w całym kraju 110 971 pijanych kierowców – o 6370 więcej niż w roku poprzednim (to wzrost o 6,1 proc.). Co alarmujące, przeszło połowa przyłapanych na jeździe z promilami (łącznie 58 tys.) miała ponad pół promila alkoholu we krwi i dopuściła się przestępstwa. Najczęściej dotyczyło to dużych województw i aglomeracji – m.in. Śląska, Wielkopolski czy Dolnego Śląska, gdzie natężenie ruchu jest największe.
Przyłapani na podwójnym gazie sporadycznie trafiali do aresztu: posłano tam 114 osób (w 2018 r. 80). Nietrzeźwi w ubiegłym roku spowodowali 1618 wypadków, w których zginęło 180 osób – to z kolei o 23 mniej niż w 2018 r. Rannych było więcej.
Eksperci uważają, że wciąż istnieje społeczne przyzwolenie na jazdę po alkoholu. Ale to też skutek tego, że Polacy więcej piją, co też widać na drogach. – Mamy problem z obecnością alkoholu, jest dostępny wszędzie. Przypadki, że kierowca kupuje na stacji paliw małpkę i po czterech godzinach jedzie dalej, nie są rzadkością – mówi Brzózka.
Za łatwo kupić alkohol
Ilona Buttler z Instytutu Transportu Samochodowego wskazuje: – W ostatnich latach notujemy w Polsce wzrost spożycia alkoholu w społeczeństwie. Wszyscy jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego, więc prędzej czy później musiało to znaleźć odzwierciedlenie w statystykach policyjnych – mówi ekspertka. I dodaje, że ITS od kilku lat sygnalizuje wzrost zagrożenia związany z obecnością alkoholu w ruchu drogowym. – W badaniach ESRA z grudnia 2018 r. widać, że 7 proc., czyli około 120 tys., kierowców przyznało, że w ciągu ostatnich 30 dni prowadziło pojazd po spożyciu alkoholu. To ilustruje wagę problemu i skalę zagrożenia – zaznacza Buttler.
Jak ukrócić plagę? – Edukować i uświadamiać – kierowców i całe społeczeństwo. Nikt z natury nie jest przestępcą, to niewiedza, jak alkohol wpływa na reakcje kierowcy, po jakim czasie jest wydalany, prowadzi do ryzykownych zachowań na drodze i do tragedii – uważa Andrzej Markowski, psycholog transportu. – Sądzę, że wielu kierowców, których złapano na jeździe z nieznaczną ilością alkoholu, to ci, którzy pili poprzedniego dnia i uważali, że po kilku godzinach snu i mocnej kawie ulotni się z organizmu. Tak nie jest. I to trzeba kierowcom mówić – zaznacza Markowski.
Insp. Radosław Kobryś z KGP wskazuje, że kary za jazdę po alkoholu są wysokie.
– Za jazdę w stanie nietrzeźwym grozi do dwóch lat więzienia, grzywna i obowiązkowo jest zasądzane wysokie świadczenie pieniężne w granicach od 5 do 60 tys. zł – zaznacza Radosław Kobryś.
Przy przestępstwie grozi też co najmniej trzyletni zakaz prowadzenia pojazdów. – Kary są więc dość surowe, ale kierowcy pamiętają o nich na krótko, zwykle po głośnych kampaniach medialnych – zaznacza Radosław Kobryś.
Drastyczne rozwiązania
Jednak o ile nie dojdzie do tragedii, surowe kary finansowe są rzadkością. – Musimy przeanalizować dotąd prowadzoną politykę prewencyjną. Surowe kary za jazdę po spożyciu alkoholu nie spowodowały widocznego spadku liczby pijanych kierowców – uważa Ilona Buttler. – Może w najbliższej przyszłości będziemy musieli rozważyć wprowadzenie do porządku prawnego np. administracyjnego trybu sądzenia pijanych kierowców czy nawet konfiskaty samochodu dla kierowców-recydywistów – uważa Ilona Buttler. Jak dodaje, duże nadzieje wiąże się też z blokadami alkoholowymi.
– W ostatnim czasie polskie sądy wydały ponad kilka tysięcy zgód na montaż tych urządzeń, ale zbierane przez nie dane nie są analizowane i nie służą do tworzenia nowych rozwiązań. Być może powinniśmy wprowadzić obligatoryjny nakaz montowania blokad alkoholowych w samochodach wszystkich recydywistów i osób, które zostały zatrzymane z wysokim stężeniem alkoholu w organizmie. Ostatnio wprowadzone przepisy Unii Europejskiej o standardowym wyposażeniu od 2022 r. nowych samochodów w wejście umożliwiające łatwy montaż blokady alkoholowej na pewno mogłoby przyśpieszyć wprowadzenie tego rozwiązania.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.