Biegli ws. Zientarskiego: stan zdrowia nie pozwala na przesłuchanie
Stan zdrowia Macieja Zientarskiego nie pozwala na przesłuchanie go przez prokuratora - orzekli badający go biegli.
Stan zdrowia Macieja Zientarskiego nie pozwala na jego przesłuchanie -orzekło czterech biegłych, którzy zbadali tego dziennikarza podejrzanego o spowodowanie w 2008 r. wypadku samochodowego, w którym zginął jego kolega. Teraz prokuratura planuje "uzupełniająceprzesłuchanie" biegłych.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mateusz Martyniuk ujawnił we wtorek konkluzję opinii zespołu lekarzy nt. zdrowia Zientarskiego, która w poniedziałek wpłynęła do prokuratury na stołecznym Mokotowie.
- Ze względu na stan zdrowia Macieja Z., jego przesłuchanie nie jest możliwe - powiedział prokurator. Nie ujawnił szczegółów. "Wprost" twierdzi, że biegli rozpoznali u Zientarskiego "nieodwracalne zmiany w mózgu". Martyniuk dodał, że prokuratura "planuje uzupełniająco przesłuchać biegłych w związku z wnioskami ich opinii". Może to potrwać m.in. z powodu sezonu urlopowego.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów chce przesłuchać Zientarskiego by ogłosić mu zarzut spowodowanie wypadku, którego następstwem jest śmierć innej osoby - za co grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.
Jesienią 2008 r. prokuratura zawiesiła śledztwo przeciw Zientarskiemu. - Decyzję uzasadniono wystąpieniem długotrwałej przeszkody w postaci stanu zdrowia Macieja Z., uniemożliwiającej przeprowadzenie z nim czynności - informowała w wrześniu 2008 r. prokuratura. Zientarski był długo w stanie śpiączki i wiele miesięcy spędził w szpitalu, a skutki wypadku odczuwa do dziś.
Mokotowska prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu dziennikarzowi zarzutów w lipcu 2008 r. Na podstawie zebranego materiału dowodowego śledczy ustalili bowiem, że to on prowadził ferrari, które w lutym na warszawskim Mokotowie, jadąc z prędkością znacznie większą niż dozwolona, straciło przyczepność i uderzyło w filar wiaduktu. Samochód rozpadł się i stanął w płomieniach. Na miejscuzginął dziennikarz "Super Expressu" Jarosław Zabiega.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.