Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Wykrzyczeć złość na władzę

Izabela Kraj, Monika Górecka-Czuryłło 09-07-2009, ostatnia aktualizacja 10-07-2009 22:21

Tylu demonstracji na jednej sesji Rady Warszawy jeszcze nie było. Kupcy, lekarze, kibice i lokatorzy przyszli walczyć o swoje.

Ponad 500 kobiet z KDT przyszło z protestem przed ratusz. Nie zostały wpuszczone
autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa
Ponad 500 kobiet z KDT przyszło z protestem przed ratusz. Nie zostały wpuszczone
*Na sesji rady miasta tłumy, protestujący zagłuszali radnych. Kilka razy przerywano obrady
autor: Kuba Kamiński
źródło: Fotorzepa
*Na sesji rady miasta tłumy, protestujący zagłuszali radnych. Kilka razy przerywano obrady

Złodzieje! Złodzieje! Wszystko zło przez PO! – skandowali lokatorzy, którzy domagają się obniżki czynszów, budowy mieszkań komunalnych i lokali dla osób z prywatnych kamienic.

Pieniędzy i pracy

Radni mieli wczoraj zdecydować m.in. o przygotowaniach do prywatyzacji SPEC i reformy w służbie zdrowia, o nowych zasadach wynajmowania mieszkań i polityce transportowej. Ale łatwo nie było. Obradom towarzyszyły okrzyki zdenerwowanych mieszkańców. Gdy jedni kończyli swój protest, wchodzili następni. Zdesperowana przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska próbowała nawet zabronić niektórym wstępu na salę. Na próżno. Wyrzucani jednymi drzwiami wychodzili, wracali drugimi. Zaczęli kibice Polonii. – Chcemy stadionu! Polonia. Chcemy stadioooonu! – grzmieli. Przyszli przypilnować, by radni przyznali obiecane 1,2 mln zł na zainstalowanie systemu identyfikacji widzów na stadionie przy Konwiktorskiej. Dostali.

– My chcemy pracy! Odwołać radę! – krzyczeli po chwili kupcy z KDT, którzy jeszcze w lipcu mają opuścić blaszak na pl. Defilad. Mocne męskie głosy huknęły: „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród”. W tym samym czasie panie z KDT pikietowały przed ratuszem. Między jednym a drugim gwizdem na melodię Marsylianki śpiewały: „Do boju KDT, nie damy Hance się”. Przyszły prosić, żeby miasto odwołało komornika i pozwoliło handlować w blaszaku do czasu wybudowania nowego domu towarowego. Ochrona zaryglowała przed protestującymi bramę. – Wrócimy – zapowiedziały.

Mieszkań i ziemi

Równie głośni i uzbrojeni w transparenty byli protestujący lokatorzy.  Zafundowali radnym powtórkę z historii, przekonując, że za czasów PRL było lepiej. – A teraz wprowadzacie eutanazję tylnymi drzwiami – krzyczała rozsierdzona lokatorka.

Tuż nad sufitem sali obrad powiewały napełnione helem balony z przymocowanymi do sznurków nazwiskami radnych PO i SLD, którzy głosowali za podwyżkami czynszów.

– Są puści jak te balony. Niech odlecą w niebyt – skandowali pomysłodawcy happeningu. Byli jeszcze związkowcy ze SPEC-u i szpitali, a nawet dozorcy ze Śródmieścia, których dzielnica wyrzuca z pracy. W kuluarach stali kupcy z Chomiczówki. Uważają, że miasto bezprawnie oddało ich grunt spółdzielni mieszkaniowej.

– To przejaw niezadowolenia społecznego z decyzji ekipy Hanny Gronkiewicz-Waltz – oceniają sytuację radni PiS. – To populizm – twierdzi wiceprezydent Andrzej Jakubiak.

– Wbrew pozorom takie protesty to nie jest branie sprawy w swoje ręce, a egoizm – mówi socjolog miasta Bohdan Jałowiecki. – Każdy dba o własny interes, często kosztem innej grupy. Nie zawsze zgodnie z prawem.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane