Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Ciągle wierzę, że zdobędziemy mistrzostwo

Marcin Harasimowicz 08-06-2009, ostatnia aktualizacja 09-06-2009 21:44

Marcin Gortat, zawodnik Orlando Magic. Opowiada o drugiej porażce w finale.

źródło: PAP/EPA

Ta przegrana boli bardziej niż pogrom w pierwszym meczu?

Marcin Gortat: Przegraliśmy jednym spudłowanym rzutem... Byliśmy tak blisko. Graliśmy o wiele lepiej niż w pierwszym meczu, twardo i zdecydowanie na tablicach. Głupie błędy w końcówce, zwłaszcza straty, spowodowały, że szansa się wymknęła. Wiele osób będzie załamanych, ale trudno, trzeba się pozbierać i być gotowym na spotkanie numer trzy. Trener Stan van Gundy wreszcie posłuchał rad, by częściej wysyłać na parkiet Marcina Gortata razem z Dwightem Howardem, a nie zamiast Howarda.

Jak to funkcjonowało na parkiecie?

Dobrze. Może nawet rewelacyjnie. Nie pozwalaliśmy rywalom zdobywać punktów, obaj biegaliśmy do kontr. Drużyna zyskała przewagę, kiedy obaj przebywaliśmy na parkiecie. Myślę tylko, że niepotrzebnie zawahałem się w kilku momentach w ofensywie. Muszę być bardziej przekonany do pewnych rzeczy, które robię. Nie rzucałem, kiedy byłem na dobrej pozycji, mogłem lepiej podawać. Nie podjąłem dobrych decyzji, choć oczywiście łatwo się to mówi, siedząc w szatni po meczu.

Zapowiadał pan, że Magic zmienią swój pomysł na zatrzymanie Kobe Bryanta, i rzeczywiście wyglądało to w drugim meczu zdecydowanie lepiej.

Broniliśmy lepiej, bo nasi wysocy zawodnicy bardzo pomagali. W sumie ograniczyliśmy go do zaledwie... 30 punktów. Trzeba jeszcze nad pewnymi rzeczami popracować, zapewnić sobie 5 – 10 punktów przewagi w ostatnich minutach, aby nie sprowadzać potem losów spotkania do tego jednego, ostatniego rzutu.

Stan van Gundy przypomniał na konferencji prasowej serię finałową z 2006 roku. Wtedy Miami Heat przegrywali 0-2 z Dallas Mavericks, ale wygrali cztery kolejne mecze i zdobyli mistrzostwo.

Dlatego my się nie załamujemy. Nie przegraliśmy jeszcze tego mistrzostwa. Lakers prowadzą w serii 2-0 i nie jest to wygodny dla nas rezultat, ale wszystko jeszcze może się zdarzyć. Wygramy trzy mecze w Orlando, po czym rozpędzeni przyjedziemy do Los Angeles, mocno ich zbijemy i zostaniemy mistrzami. To jest bardzo możliwy scenariusz. Nie zdziwiłbym się, gdyby tak było.

Co powinniście poprawić, by zwycięstwo już się nie wymknęło jak w meczu numer dwa?

Musimy podejmować lepsze decyzje. Zwłaszcza w końcówce. Rzucamy do kosza na swoim poziomie, bronimy nieźle. Wystarczyło rozegrać inaczej kilka akcji. Wyciągniemy wnioski przed wtorkowym spotkaniem w Orlando.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane