Zniknąć, czyli popłynąć gondolą po kanałku
Jak działać, to jak najdalej od ciekawskich spojrzeń, kamer i fleszy. Z takiego założenia wyszli artyści uczestniczący w projekcie „Zniknij nad Wisłą”.
Większość z 12 zaproszonych do projektu twórców do kwestii „ulatniania się” podeszła z właściwym sobie dystansem. Prym wiódł Paweł Alhamer.
Za miejsce działania związany od lat z Targówkiem artysta obrał nie rzekę, lecz łączący się z nią pośrednio Kanał Bródnowski. To miejsce zapomniane, ukryte gdzieś między Trasą Toruńską, nowo powstającymi osiedlami a dzikimi ścieżkami znanymi tylko szczęśliwym posiadaczom psów.
– Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem, to tu się jeszcze krowy pasły – mówił w piątkowy wieczór artysta, delektując się naturalną „dzikością” okolic kanałku i przygotowując się do „znikania”.
Znikania? Jego działanie łatwiej nazwać objawieniem.
– To z przekory – śmiał się i zapraszał pierwszych chętnych na pokład zbudowanej z pomocą brata łodzi „Julia”. Jeszcze pachnąca lakierem drewniana konstrukcja, przypomina gondolę z bajkowym baldachimem. Wystarczyło na nią wsiąść, żeby na kilka minut rejsu uciec od zgiełku miasta, poczuć się jak na wakacjach.
– Mam nadzieję, że za rok takich łodzi będzie więcej. Chciałbym, by powstało tu miejsce spotkań – mówi artysta.
Czy to się uda? Wszystko zależy od decyzji władz dzielnicy Targówek, bo wymagający m.in. pogłębienia kanałek na razie nie jest żeglowny. Można być jednak dobrej myśli. Dowód swojej przychylności wobec społeczno-artystycznych działań Althamera urząd dał już, angażując się w powstanie otwartego latem Parku Rzeźb w parku Bródnowskim.
Obok Althamera w realizowanym w ramach festiwalu Przemiany eksperymencie fundacji Bęc Zmiana udział wzięli m.in. Hubert Czerepok, Katarzyna Krakowiak, Maciej Kurak, Agnieszka Kurant i Joanna Rajkowska. Każdy z nich miał za zadanie stworzyć inspirowaną Wisłą pracę, której przyświecałoby hasło: „Im więcej cywilizacji – tym mniej przyrody”.
Powstały urządzenie tworzące wir na rzece nieopodal mostu Śląsko-Dąbrowskiego, ukryty w koronie drzewa przy pomniku Syreny latawiec z linką „ciągnącą się aż do Poznania” czy płynąca z nurtem rzeki przypominająca żaglówkę konstrukcja. Ale ponieważ artystów obowiązywała też inna zasada – ucieczka od widowiskowości – niewielu widzów cieszyło się widokiem tych prac. A ci, którzy w piątek oczekiwali spektakularnego zakończenia trwającego od sierpnia projektu, byli zawiedzeni.
Eksperyment „Zniknij nad Wisłą” przeszedł niemal bez echa. Szkoda.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.