Wyprawa do korzeni ska
Kingston Kitchen, Centralny Dom Qultury, ul. Burakowska 12, bilety: 35 zł, rezerwacje: tel. 022 636 83 00, piątek (15.05), godz. 21
Ginie nam oryginalne ska, rozcieńczane przaśnym punkrockiem, rugowane przez powstające jak grzyby po deszczu reaggowe zespoły. Ale jeszcze nie zginęło, póki Kingston Kitchen żyje. Niemiecko-holenderski projekt bardziej inspiruje się latami 60. niż współczesnością. W piątek szykuje się więc zabawa w starym dobrym stylu.
Muzycy, jak sami przyznają, łączą karaibską pulsację z zawadiackim stylem Las Vegas. Podczas ich show nie zabraknie zatem eleganckich niskich wokali a la Elvis Presley czy radosnych, rozbudowanych partii instrumentów dętych. A jednak etykietki „grupy retro” nie lubią. Nijak bowiem nie przystaje do ich temperamentu.
Asem w rękawie kapeli jest Dr. Ring-Ding, blisko 40-letni dziś niemiecki puzonista i wokalista. Ten nieprawdopodobnie kreatywny muzyk w swojej karierze, sięgającej początków lat 90., współpracował z wieloma artystami, m.in. Viciem Ruggiero czy The Skatalites. Dzięki połączeniu sił z hardcore’owym H-Blockx i brawurowym wykonaniu „pożyczonego” z repertuaru Johnnego Casha szlagieru „Ring Of Fire” trafił na listy przebojów.
Więcej mówi jednak o nim kooperacja z Lordem Tanamo. Mało kto miał bowiem zaszczyt pracować u boku człowieka, który eksperymentując z folkiem Jamajki i Trynidadu i Tobago pomógł wynaleźć ska.
Co ciekawe, Ring-Ding z czasem odsunął się od swoich dawnych inspiracji, zbliżając się do swingu bądź dancehallu. Szufladka wygodna nie była, uwierała go. Za sprawą Rotterdam Ska-Jazz Foundation przypomniał sobie jednak o tym, co wychodzi mu najlepiej. Holenderski septet (łączący brzmienia organów, pianina, gitar, elektroniki, perkusji i oczywiście instrumentów dętych) doświadczony już w festiwalowych bojach, był jak beczka prochu. A on nie omieszkał jej zdetonować. I tak powstało właśnie Kingston Kitchen.
Przed warszawiakami jest więc w Centralnym Domu Qultury unikatowa szansa posłuchania gry wirtuozerskiej i żywiołowej. Poza kawałkami z doskonale ocenianego krążka „Today's Special” usłyszymy piosenki AC/DC, Prince'a Bustera, Michela Legarnda. Ma być słodko i pikantnie zarazem.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.