Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Prezydent chce sądu

Izabela Kraj 13-05-2009, ostatnia aktualizacja 14-05-2009 13:37

Wiceprezydent Warszawy Jarosław Kochaniak i radny SLD Andrzej Golimont spotkają się w sądzie. Po raz pierwszy w historii samorządu stolicy prezydent pozwał radnego o zniesławienie i naruszenie dóbr osobistych.

Andrzej Golimont
autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa
Andrzej Golimont
Jarosław Kochaniak
autor: Jakub Ostałowski
źródło: Fotorzepa
Jarosław Kochaniak

"Przepraszam Jarosława Kochaniaka za zniewagi oraz bezpodstawne zarzuty, które wygłosiłem na sesji rady miasta 15 stycznia...”.

To początek tekstu, jaki miałby wygłosić i opublikować radny lewicy Andrzej Golimont, gdyby przegrał cywilny proces, który wytoczył mu właśnie wiceprezydent Kochaniak. Radny musiałby też zapłacić 25 tys. zł na cele społeczne. Za co? Np. za słowa : „Cieszę się, że pan prezydent się dobrze bawi. Mam nadzieję, że w CBA będzie się bawił równie dobrze...”.

16 razy po 500 tysięcy

Pozew to efekt burzliwej sesji, na której radni miasta nie zgodzili się na prywatyzację SPEC. Słynący z ciętego języka Golimont ostro atakował wtedy Kochaniaka (odpowiedzialnego m.in. za spółki miejskie i do niedawna za służbę zdrowia) w obecności związkowców SPEC, radnych i dziennikarzy.

– Zarzucił mi np. nieuczciwość i uleganie korupcji, czego zignorować nie mogę – mówi prezydent Kochaniak. – Wypowiedzi radnego były obraźliwe i skandaliczne.

Golimont zasugerował np., że Kochaniak załatwia sobie pracę „u Szwedów” – w domyśle: w firmie, która mogłaby być zainteresowana kupnem SPEC.

W materiałach przygotowanych na sesję przez podległych Kochaniakowi urzędników znalazł się błąd: że sprzedaż SPEC przyniosłaby miastu 500 tys. zł. Golimont to wykorzystał. – 16 razy użył argumentu, że chcę sprzedać SPEC za 500 tysięcy, mimo że już przy pierwszej wypowiedzi wiedział, że to pomyłka w druku i chodzi o 500 milionów – mówi Kochaniak.

Radny porównał też działania prezydenta w służbie zdrowia do „modelu posłanki Sawickiej” (afera korupcyjna), a prywatyzację SPEC do „modelu Kazimierza Grabka” ( wyłudzenia i kradzież). Golimont: „Nie pamiętam, czy pan Grabek opuścił już dobrze zamknięty ośrodek wypoczynkowy podlegający ministrowi Ćwiąkalskiemu. Jeśli tak, to prezydent powinien się z nim spotkać i dowiedzieć, jak on to robił, bo robił finezyjniej troszkę...”. – Już to wystarcza do pozwu o zniesławienie – stwierdza prezydent.

Wróżka w ratuszu

W czasie rozprawy sądowej pojawi się niewątpliwie wątek wycen miejskich inwestycji. Golimont twierdził, że nie ma do prezydenta zaufania, bo jedyną prawdą, jaką od niego usłyszał, była wiadomość, o ile droższy będzie stadion Legii po rozstrzygnięciu przetargu.

Jarosław Kochaniak na jednej z komisji wyliczał radnym, że stadion Legii może kosztować ok. 450 mln zł zamiast 340 mln zł, Centrum Nauki Kopernik – ponad 300 mln zł zamiast 255, most Północny ponad miliard zamiast 543 mln zł. Niewiele się pomylił. Po przetargach: Legia – 460 mln zł, CNK – 337 mln zł, most – prawie miliard, metro – 4,1 mld zł.

Radni PiS nazwali potem prezydenta „najlepszą wróżką w ratuszu”. Skąd znał tak precyzyjnie ceny? – Odpowiedź zostawię sobie na wystąpienie przed sądem – mówi Kochaniak.

Dobre obyczaje

Andrzej Golimont merytorycznie pozwu komentować wczoraj nie chciał. Odwołał się do... dobrego wychowania.

– Zabawne, że kilka miesięcy zajęło panu Kochaniakowi poczucie się dotkniętym – mówi Golimont. – A do zarzutów będę się odnosić, gdy sąd przyjmie i przekaże mi pozew. Prawo i dobre obyczaje mówią, że o tym powinienem dowiedzieć się od sądu, nie od dziennikarzy. A o fachowości pana Kochaniaka świadczy fakt, że prezydent odebrała mu właśnie nadzór nad służbą zdrowia.

Prezydent Kochaniak twierdzi, że sam poprosił o zmianę: – Nie chcę, żeby ten pozew przekładał się na relacje z radą w sprawach służby zdrowia. To było m.in. powodem, że zdrowie przejął wiceprezydent Jacek Wojciechowicz.

Co o konflikcie prezydent – radny sądzą szefowie klubów w Radzie Warszawy?

Tomasz Sybilski (SLD): – Andrzej się wtedy zagalopował. Prezydent mógł poczuć się dotknięty. Ale ktoś zajmujący się polityką powinien wiedzieć, że jest narażony na takie ataki.

Marcin Kierwiński (PO): – Golimont był na tej sesji wyjątkowo napastliwy. Wiele zarzutów nie było merytorycznych. Widocznie prezydent uznał, że odpuścić nie może.

Dodaj swoją opinię

Życie Warszawy

Najczęściej czytane