Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kulturalne zbliżenie

13-05-2009, ostatnia aktualizacja 13-05-2009 17:20

We wtorkowy wieczór w kawiarni Nowy Świat – centrum festiwalowym Warszawskich Spotkań Teatralnych – gościł minister kultury Bogdan Zdrojewski.

autor: Darek Golik
źródło: Fotorzepa

Zainteresowanie było ogromne – salę wypełnili zarówno miejscy aktywiści, właściciele klubów buzujących kulturą niezależną, jak i starsi mieszkańcy, którym nie jest obojętny los dóbr kultury i dziedzictwa narodowego. Zdrojewski zgrabnie przedstawił obecną sytuację ministerstwa kultury i największe problemy resortu. Jednym z nich jest wciąż zbyt wysoki koszt administrowania kulturą. 80 proc. środków pożera bowiem utrzymanie instytucji, na same akty twórcze, działalność artystyczną, nie pozostaje wiele.

– Organizacje pozarządowe są dużo tańsze – mówił Zdrojewski ku uciesze prowadzących Aliny Gałązki z portalu ngo.pl i Grzegorza Lewandowskiego, aktywisty z Chłodnej 25, sugerując, że także w tym kierunku powinna iść polityka kulturalna. Jednak jak popatrzymy na konkretne, bliskie nam przykłady – choćby Teatr Ochota, gdzie przez pół roku nie udało się wypracować sposobu, w jakim mógłby być przekazany organizacji „z zewnątrz”, widać, że deklaracje nie zmienią przepisów. Choć czasami udaje się coś zrobić – minister pochwalił się, że udało mu się przeforsować trzyletnie dotacje dla najważniejszych imprez kulturalnych w naszym kraju; takich jak Festiwal Beethoveenowski czy Camerimage, zauważając słusznie, że wsparcie dla tak istotnych imprez na okres krótszy uniemożliwiało ich realizację z odpowiednim rozmachem. Potwierdził też, że wprowadzanie jakichkolwiek zmian w obecnym systemie dotowania kultury – który bez ogródek nazwał socjalistycznym – nie jest proste. Jako przykład podsunął dyrektorów teatrów - z jednej strony proszących o uniezależnienie od urzędów odpowiedniego szczebla, od polityki, z drugiej nie zgadzających się, by ich poczynania monitorowały złożone z widzów rady powiernicze.

Usłyszeliśmy także, że w pogoni za Europą najbliżej jest polski teatr, najdalej – pięć długości w tyle – taniec. Minister podkreślił również, że priorytetem jest dla niego edukacja kulturalna - wszystkie instytucje powinny o tym pamiętać.

Pozarządowcy, którzy zorganizowali to spotkanie, byli zadowoleni – usłyszeli, że minister otwarty jest na spotkanie z nimi, o ile stroną w rozmowie będzie to reprezentacja ogólnopolska, a nie - coraz aktywniej dobijająca się do drzwi urzędów – stołeczna.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane