Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Kto mógł rządzić Pragą

Izabela Kraj 25-03-2009, ostatnia aktualizacja 25-03-2009 22:29

Do dziś nie wiadomo, kto miał prawo rządzić Pragą w 2007 roku. Konfliktem o tę dzielnicę między prezydent stolicy a byłym wojewodą znów zajął się sąd administracyjny.

Wojewódzki sąd administracyjny zajmował się jednym z wątków tej polityczno-prawnej awantury o władzę. Badał, czy ówczesny wojewoda Jacek Sasin (PiS) mógł unieważnić decyzję prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, która powołała burmistrza na Pradze-Północ (Jolantę Koczorowską z PO), bo nie uznawała wtedy zarządu wybranego przez radnych PiS i Praską Wspólnotę Samorządową.

WSA orzekł, że wojewoda, ingerując w decyzje prezydent, przekroczył uprawnienia. Uznał, że to prezydent i Rada Warszawy sprawują nadzór nad decyzjami stołecznych dzielnic, a nie wojewoda.

Decyzja WSA oznacza, że w sporze między PiS a PO jest remis. Wczoraj opisaliśmy inny nierozwiązany wątek, przemawiający na korzyść PiS. Chodzi o uchwałę rady Pragi-Północ z maja 2007 r. Wtedy radni odwołali burmistrz Jolantę Koczorowską i jej zastępców. Ale uchwała nigdy nie została wykonana: prezydent jej nie uznała, radni nie zmienili, a pani burmistrz rządzi do dziś. Prawnicy wojewody przypomnieli ostatnio, że jest to niezgodne z prawem, i polecili ratuszowi sprawę rozwiązać. – Wydawało się, że po dwóch latach od tamtego sporu już będzie spokojnie, a okazuje się, że dzielnica może mieć jeszcze kłopoty – komentuje radny miasta Maciej Maciejowski (PiS). – Zwłaszcza gdy ktoś pójdzie do sądu i zakwestionuje decyzje pani burmistrz.

– Jeśli byłyby takie przypadki, jestem przekonana, że dzielnica by wygrała. Wszystkie decyzje podpisuję przecież na podstawie pełnomocnictw prezydent Warszawy – stwierdza burmistrz Jolanta Koczorowska. Przypomina, że jeśli nawet rada ją odwołała, a nie powołała nowego zarządu, rządzi ona nadal do czasu nowych wyborów.

Ale przyznaje, że sprawę z odwołaniem „wyczyścić” trzeba. Jak? PO proponuje formalnie unieważnić nieszczęsną uchwałę. PiS przekonuje, że należy od nowa wybrać zarząd na Pradze-Północ. Kolejny spór zatem jest już prawie gotowy.

To się działo na Pradze

Początek kadencji był burzliwy. 27 grudnia 2006 r. radni PiS i Praskiej Wspólnoty Samorządowej wybrali burmistrza Artura Marczewskiego (PiS). Ale odbyło się to już po tym, jak szefowa rady z PO ogłosiła przerwę w sesji i schowała się w szafie. Prezydent miasta zakwestionowała wybór i podjęte wtedy 22 inne decyzje (sprawa w WSA). Burmistrza z PiS nie uznała i nie płaciła mu pensji (sprawa w sądzie pracy). Prezydent powołała swojego burmistrza dzielnicy Jolantę Koczorowską (PO). Ale to z kolei zakwestionował i unieważnił wojewoda z PiS Jacek Sasin.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane