Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Woził zwłoki siedem godzin

blik 18-01-2010, ostatnia aktualizacja 19-01-2010 07:22

Po uduszeniu konkubiny 40-letni Janusz W. włożył jej ciało do auta i jeździł po mieście.

autor: Dominik Pisarek
źródło: Fotorzepa

Para mieszkała w bloku przy ul. Odkrytej na Białołęce razem z trojgiem dzieci kobiety (są w wieku 4 – 12 lat). W czasie piątkowej awantury w domu byli tylko Janusz W. i jego 36-letnia partnerka Violetta B.

– Kobieta kazała mężczyźnie wynieść się z mieszkania, bo nie dawał pieniędzy na utrzymanie – opowiada policjant.

To zdenerwowało Janusza W. Kilkakrotnie uderzył kobietę, a potem zaczął ją dusić. Kiedy zorientował się, że kobieta nie żyje, wyniósł ciało, położył je na tylnym siedzeniu i około godz. 15 wyjechał z osiedla. Dopiero późnym wieczorem zgłosił się na komisariat policji na Białołęce.

Prokuratura postawiła Januszowi W. zarzut zabójstwa. Mężczyzna powiedział, że pobił konkubinę w czasie awantury, ale nie chciał jej zabić.

– Chciałem jej pomóc i zawieźć ją na pogotowie, ale zorientowałem się, że nie żyje – tłumaczył policjantom.

Januszowi W. grozi nawet dożywocie. Osieroconymi dziećmi zajął się ich ojciec.

zyciewarszawy.pl

Najczęściej czytane