Woził zwłoki siedem godzin
Po uduszeniu konkubiny 40-letni Janusz W. włożył jej ciało do auta i jeździł po mieście.
Para mieszkała w bloku przy ul. Odkrytej na Białołęce razem z trojgiem dzieci kobiety (są w wieku 4 – 12 lat). W czasie piątkowej awantury w domu byli tylko Janusz W. i jego 36-letnia partnerka Violetta B.
– Kobieta kazała mężczyźnie wynieść się z mieszkania, bo nie dawał pieniędzy na utrzymanie – opowiada policjant.
To zdenerwowało Janusza W. Kilkakrotnie uderzył kobietę, a potem zaczął ją dusić. Kiedy zorientował się, że kobieta nie żyje, wyniósł ciało, położył je na tylnym siedzeniu i około godz. 15 wyjechał z osiedla. Dopiero późnym wieczorem zgłosił się na komisariat policji na Białołęce.
Prokuratura postawiła Januszowi W. zarzut zabójstwa. Mężczyzna powiedział, że pobił konkubinę w czasie awantury, ale nie chciał jej zabić.
– Chciałem jej pomóc i zawieźć ją na pogotowie, ale zorientowałem się, że nie żyje – tłumaczył policjantom.
Januszowi W. grozi nawet dożywocie. Osieroconymi dziećmi zajął się ich ojciec.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.