Noc wskrzeszonych sentymentów
Nowy Świat zamienił się w nocy z soboty na niedzielę w wehikuł czasu. Kto wziął udział w Retro Dancingu, przeniósł się w klimat lat 20. i 30.
Tej nocy w Nowym Świecie zagościł świat „w zupełnie starym stylu”. Przypominał sceny dancingowe z przedwojennych filmów polskich, wyświetlane na specjalnych ekranach (m. in. słynny „Seksapil” Eugeniusza Bodo z komedii „Piętro wyżej”) i przywołane w postaci wielkoformatowych fotosów na ścianach lokalu.
Panie w pięknych sukniach miały charakterystyczne dla przedwojennej mody grzywki, które okalał toczek z przypiętym kwiatem. Te, które paliły papierosy, zaciągały się nimi smakowicie przez długie fifki. Panowie… cóż – nie wszyscy, niestety, przyszli w smokingach czy frakach. Kołnierzyki rzadko zdobiły muchy. Nie widziano też, by w szatni ktoś oddał cylinder, a na sali ćmił cygaro, niemniej ciemne garnitury, białe koszule i krawaty zdecydowanie przeważały.
Atmosferę „jak za dawnych lat” współtworzyło ciepłe, żółtawe światło tradycyjnych żarówek w żyrandolach i kinkietach.Goście rozsiedli się przy okrągłych stolikach. Obficie raczyli się winem, szampanem i kanapkami.
W mig zrobiło się gwarno i wesoło. „Czy ktoś poderwie się do tańca?” – martwiła się Joanna Drzazga z Filmoteki Narodowej, instytucji, która wraz z klubem Regeneracja (stąd, od Pauliny Jednorowskiej, wyszedł projekt imprezy) oraz z Nowym Teatrem (w osobie Joanny Nuckowskiej) dzieliła honory organizatorów i gospodarzy.
Niepotrzebnie. Bowiem gdy tylko młody, ubrany w czarny smoking konferansjer Andrzej Leśniewski zapowiedział koncert znakomitego jazz-bandu pianisty Marcina Maseckiego, a w chwilę potem popłynęły z estrady dynamiczne, swingowe rytmy – parkiet zaroił się od żywiołowo i radośnie tańczących par. Nie opustoszał do wczesnych godzin rannych! Po północy zjawił się na nim aktor Andrzej Chyra. Zauważono też kompozytora Pawła Mykietyna i współpracującego z Jerzym Hoffmanem producenta filmowego Jerzego Michaluka.
Retro Dancing był uwieńczeniem Tygodnia Polskich Komedii Przedwojennych Retro Cinema, który odbył się w siedzibie byłego Teatru Nowego przy Puławskiej. Na dancingu bawiono się kulturalnie i swobodnie, czyli… jak przed wojną albo po prostu jak w stolicy normalnego, europejskiego kraju. Goście z malującym się na twarzach entuzjazmem podchwycili konwencję retro.
Świadczy to o utajonej tęsknocie do czasów opisanych w „Ostatniej cyganerii” Tadeusza Wittlina, w których spieszono się powoli, ubierano wytwornie i ćwiczono w sztuce wykwintnych bon motów. Tym samym więc – o potrzebie wpisania na stałe Retro Dancingu do kalendarza letnich imprez.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.