Z emerytem przez ścianę
Co piąty warszawiak jest emerytem. To oznacza, że prawie każdy ma go za sąsiada. Nie zawsze jest to trudne sąsiedztwo.
Obiegowe zdanie o sąsiadach emerytach nie jest najlepsze. Mają opinię wiecznie zrzędzących, wszystko im przeszkadza. Okazuje się, że takie sąsiedztwo ma też plusy.
– Moją sąsiadkę bliżej poznałam, kiedy pięć lat temu zalało jej mieszkanie. Wcześniej mijałyśmy się bez słowa – mówi Anna Brzózka. – Okazała się superpozytywną i ciepłą osobą, teraz przynajmniej raz w tygodniu dłużej rozmawiamy. Pochodzi z Ukrainy, więc nierzadko częstuje mnie regionalnymi potrawami, a na święta robimy sobie prezenty. Starsi ludzie więcej czasu niż młodzi spędzają w domach.
– Ma to swoje plusy, bo gdy wyjeżdżam na wakacje, to sąsiadka opiekuje się moim kotem – opowiada Małgorzata Bromska. Można też na nich liczyć, gdy dziecko wraca ze szkoły wcześniej niż rodzice z pracy. – Ludzie starszego pokolenia doskonale wiedzą, na czym polega prawdziwa sąsiedzka solidarność – potwierdza Bartosz Świerszczewski, student II roku archeologii, który mieszka pod panią Elżbietą Strzałką. – Podczas wakacji pilnujemy w lokalu nawzajem mieszkań.
Starsza pani także sobie chwali młode sąsiedztwo: – Jak coś trzeba wnieść, to zawsze pomoże, a głośnej muzyki słucha tylko w dzień, więc naprawdę nie mogę narzekać.
Ciekawe doświadczeniaz emerytami miał Jan Piotrowski, który na I roku studiów wynajmował pokój u pani na Bielanach. – Nie powiem, że wszystko było fajnie, bo znajomych za często zapraszać nie mogłem, ale za to wiedziałem na bieżąco, w jakich sklepach na co są akurat promocje – mówi. – A wiadomo, że student rzadko kiedy śmierdzi groszem. Czasem też, gdy oglądałem mecz, to przynosiła mi pączki. Zapewniała mi też swoistą rozrywkę. Kiedy Amerykanie zaatakowali Irak, upierała się, że Saddam Husajn jest z innej planety – śmieje się.
Paradoksalnie ludzie w podeszłym wieku mają też czas, by zająć się sprawami w spółdzielni czy wspólnocie mieszkaniowej. – Często omawiane są tam błahe sprawy, ale sąsiedzi nie dają przegapić nam tych naprawdę ważnych – mówi Katarzyna Małecka z Ursynowa.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.