Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Z emerytem przez ścianę

Piotr Szymaniak 23-01-2009, ostatnia aktualizacja 23-01-2009 22:39

Co piąty warszawiak jest emerytem. To oznacza, że prawie każdy ma go za sąsiada. Nie zawsze jest to trudne sąsiedztwo.

*Elżbietę Strzałkę żywo interesują egzaminy Bartosza rafał guz
autor: Guz Rafał
źródło: Fotorzepa
*Elżbietę Strzałkę żywo interesują egzaminy Bartosza rafał guz

Obiegowe zdanie o sąsiadach emerytach nie jest najlepsze. Mają opinię wiecznie zrzędzących, wszystko im przeszkadza. Okazuje się, że takie sąsiedztwo ma też plusy.

– Moją sąsiadkę bliżej poznałam, kiedy pięć lat temu zalało jej mieszkanie. Wcześniej mijałyśmy się bez słowa – mówi Anna Brzózka. – Okazała się superpozytywną i ciepłą osobą, teraz przynajmniej raz w tygodniu dłużej rozmawiamy. Pochodzi z Ukrainy, więc nierzadko częstuje mnie regionalnymi potrawami, a na święta robimy sobie prezenty. Starsi ludzie więcej czasu niż młodzi spędzają w domach.

– Ma to swoje plusy, bo gdy wyjeżdżam na wakacje, to sąsiadka opiekuje się moim kotem – opowiada Małgorzata Bromska. Można też na nich liczyć, gdy dziecko wraca ze szkoły wcześniej niż rodzice z pracy. – Ludzie starszego pokolenia doskonale wiedzą, na czym polega prawdziwa sąsiedzka solidarność – potwierdza Bartosz Świerszczewski, student II roku archeologii, który mieszka pod panią Elżbietą Strzałką. – Podczas wakacji pilnujemy w lokalu nawzajem mieszkań.

Starsza pani także sobie chwali młode sąsiedztwo: – Jak coś trzeba wnieść, to zawsze pomoże, a głośnej muzyki słucha tylko w dzień, więc naprawdę nie mogę narzekać.

Ciekawe doświadczeniaz emerytami miał Jan Piotrowski, który na I roku studiów wynajmował pokój u pani na Bielanach. – Nie powiem, że wszystko było fajnie, bo znajomych za często zapraszać nie mogłem, ale za to wiedziałem na bieżąco, w jakich sklepach na co są akurat promocje – mówi. – A wiadomo, że student rzadko kiedy śmierdzi groszem. Czasem też, gdy oglądałem mecz, to przynosiła mi pączki. Zapewniała mi też swoistą rozrywkę. Kiedy Amerykanie zaatakowali Irak, upierała się, że Saddam Husajn jest z innej planety – śmieje się.

Paradoksalnie ludzie w podeszłym wieku mają też czas, by zająć się sprawami w spółdzielni czy wspólnocie mieszkaniowej. – Często omawiane są tam błahe sprawy, ale sąsiedzi nie dają przegapić nam tych naprawdę ważnych – mówi Katarzyna Małecka z Ursynowa.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane