Kontrowersje wokół faworyta do Oscara
Szereg kontrowersji otacza film "The Hurt Locker", uważany za jednego z faworytów do tegorocznej nagrody amerykańskiej Akademii Filmowej, nominowany do Oscara w 9 kategoriach, w tym za najlepszą produkcję roku.
Film, w reżyserii Kathryn Bigelow, opowiada o oddziale rozbrajającym bomby w Iraku, skupiając się na psychologii żołnierzy w warunkach skrajnego stresu i zagrożenia.
Weterani z Iraku krytykują go za nieprawdziwe, ich zdaniem, pokazanie wojsk saperskich. Bohater filmu, dowódca oddziału, ukazany jest jako człowiek niezwykle impulsywny, kierujący się głównie instynktem. - Obraz naszej społeczności jest poniżający. Nie jesteśmy kowbojami, nie jesteśmy lekkomyślni. Jesteśmy zawodowcami - powiedział o filmie dyrektor Iraq and Afghanistan Veterans of America, organizacji weteranów obu wojen, Paul Rieckhoff.
Weterani mają też zastrzeżenia do szczegółów. Żołnierze w filmie rozbrajają bomby własnoręcznie w specjalnych, ważących 35 kg kombinezonach przypominających stroje astronautów. Jednak większość bomb - podkreślają krytycy - rozbraja się na odległość, za pomocą zdalnie kierowanych robotów.
Pentagon odmówił twórcom filmu pomocy w jego realizacji.
Na kilka dni przed uroczystością rozdania Oscarów, która odbędzie się w niedzielę, przeciw realizatorom filmu wpłynął pozew wniesiony przez sierżanta Jeffreya Sarvera, który jest prototypem głównego bohatera utworu, sierżanta Willa Jamesa.
Scenariusz, pióra Marka Boala, został oparty na rozmowach z Sarverem. Autor scenariusza był także w Iraku i z bliska obserwował działania jego oddziału. Sarver twierdzi, że należy mu się finansowy udział w zyskach z filmu.
Boal odpowiada, że scenariusz i film są fikcją, ale jego bohater utrzymuje, że realizatorzy ukazują kilkanaście incydentów z jego wojennych doświadczeń.
Sarver domaga się wielomilionowego odszkodowania. W sądzie reprezentuje go znany adwokat Geoffrey Fieger, który zasłynął m.in. obroną doktora Jacka Kevorkiana, skazanego za nielegalną eutanazję.
Zdaniem ekspertów prawnych, Sarver nie ma raczej szans na wygranie pozwu.
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniana lub dalej rozpowszechniana w jakiejkolwiek formie i w
jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją,
fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Gremi Media SA
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Gremi Media SA lub autorów z naruszeniem prawa jest zabronione
pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.