Na swoich stronach spółka Gremi Media SA wykorzystuje wraz z innymi podmiotami pliki cookies (tzw. ciasteczka) i inne technologie m.in. w celach prawidłowego świadczenia usług, odpowiedniego dostosowania serwisów do preferencji jego użytkowników, statystycznych oraz reklamowych. Korzystanie z naszych stron bez zmiany ustawień przeglądarki oznacza wyrażenie zgody na użycie plików cookies w pamięci urządzenia. Aby dowiedzieć się więcej o naszej polityce prywatności kliknij TU.

Mikołaj przychodzi na czas i z wielkim hukiem

Agnieszka Grotek 05-12-2008, ostatnia aktualizacja 17-12-2008 10:42

Z Bogdanem Oleszkiewiczem, Mikołajem z centrum, który od 7 lat w mikołajki i Wigilię rozdaje prezenty najmłodszym warszawiakom, rozmawia Agnieszka Grotek.

Bogdan Oleszkiewicz
autor: Kamiński Jakub
źródło: Fotorzepa
Bogdan Oleszkiewicz

Dzieci wierzą jeszcze w św. Mikołaja?

Bogdan Oleszkiewicz: Oczywiście. Choć niektóre mają wątpliwości, czy jestem tym najprawdziwszym Mikołajem i ciągną mnie za brodę. Maluchy na początku są przestraszone i muszę je do siebie przekonać. Wtedy mówię do nich łagodnym głosem, opowiadam jakąś bajkę lub śpiewam piosenkę.

A jak jest z dorosłymi?

Niestety, muszę przyznać, że podchodzą do mnie z dystansem. Ale gdy widzą mnie na ulicy, pomachają, czasami pozdrowią. Mam tylko nadzieję, że tak samo serdeczni są dla wszystkich i to nie tylko w mikołajki czy Wigilię.

Czy Mikołaj jakoś specjalnie przygotowuje się do wizyty?

Zawsze przed wyjściem dokładnie przeglądam swój strój. Sprawdzam, czy broda jest cała, czy czapka się gdzieś nie rozdarła, czy buty są wypastowane. Muszę być idealny. Wcześniej zasięgam informacji o dzieciach, do których jadę: ile mają lat, jak mają na imię, czym się interesują.

Mikołaj wchodzi do domu z workiem pełnym prezentów i...

Tubalnym głosem mówię: ho, ho, ho! Witam się z rodziną, siadam przy choince, rozmawiam z dziećmi, słucham wierszyków i rozdaję prezenty. Jak dorośli są grzeczni, to opowiem im jakiś grzeczny kawał.

Życie Warszawy

Najczęściej czytane